Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kto dał się złapać, ten frajer. Ale Putin z branką jeszcze nie skończył

Gatczyna w obwodzie leningradzkim, 1 października 2022 r. Gatczyna w obwodzie leningradzkim, 1 października 2022 r. Igor Russak / Reuters / Forum
W wielu miejscach w Rosji mobilizacja oficjalnie się kończy. Ale wojenkomaty nadal działają i nie ustaje polowanie na żołnierzy. Za chwilę rozpocznie się też jesienny pobór. Jeszcze więcej ludzi zostanie przymusowo wcielonych do armii.

Kto dał się złapać, ten frajer. Tak należy rozumieć słowa mera Moskwy Siergieja Sobianina, który ogłosił w poniedziałek, że mobilizacja w stolicy się zakończyła. Jak dodał, miasto wykonało już zadanie w całości, więc wysłane po tym czasie wezwania tracą moc. Komisarz wojskowy Maksim Łoktiew doprecyzował, że wszelkie działania operacyjne wobec osób uchylających się od służby zostały wstrzymane i żadna z nich nie będzie poszukiwana. To aż zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

Wątpliwości rozwiał zresztą Putin ustami swego rzecznika. „Prezydent nie planuje oświadczenia ani dekretu o zakończeniu częściowej mobilizacji” – oświadczył we wtorek Dmitrij Pieskow. Co prawda jeszcze 14 października Putin zapowiadał, że branka zakończy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni, bo udało się zmobilizować 220 z 300 tys. potrzebnych ludzi.

Czytaj też: Wojna puka do drzwi Rosjan. Co robią, żeby nie trafić na front?

Moskwa melduje wykonanie zadania. Tak jakby

Każdy region w Rosji otrzymał cel mobilizacyjny. Moskwa i obwód moskiewski, Sewastopol, obwód briański oraz Terytorium Trans-Bajkalskie zameldowały wykonanie zadania. Obwody rostowski i kurski podobnie, choć dostały nowe cele – mobilizacja oficjalnie się zakończyła, ale nadal funkcjonują wojenkomaty.

Niezależne media, m.in. Meduza, i prawnicy-aktywiści przestrzegają, by nie wierzyć zbyt pospiesznie w koniec branki.

Reklama