Na początek wiadomość z ostatniej chwili. Od dłuższego czasu obserwowaliśmy niewyjaśnione ruchy rosyjskich wojsk w obszarze obwodu chersońskiego. Powolna ewakuacja ludności przypominała masowe rozkradanie wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość, a jednostki tyłowe, jak szpitale polowe, cofały się za Dniepr. Najeźdźcy budowali także umocnienia na lewym, wschodnim brzegu rzeki. Podejrzewaliśmy, że świadczy to o wycofaniu z brzegu prawego, co oficjalnie 9 listopada zarządził minister Siergiej Szojgu, wydając rozkaz gen. Siergiejowi Surowikinowi.
Nie jest to do końca dobra wiadomość, bo całość zgromadzonych tu sił może posłużyć do budowy silniejszej obrony tam, gdzie ma to większy sens niż trzymanie ich uwięzionych na zachód od Dniepru, bez zaopatrzenia. Ale porzucenie obszaru o powierzchni 4,5 tys. km kw. na pewno nie wpłynie pozytywnie na morale okupantów. Na rosyjski MON już spływa fala krytyki – nie tylko ze strony społeczeństwa, ale i tzw. wojenkorów, czyli korespondentów wojennych, którzy są przecież integralną częścią systemu propagandy. Rosja traci jedyne miasto obwodowe zdobyte po 24 lutego. Oczywiście wycofanie całej masy wojsk trochę potrwa, w tym wypadku pewnie wyjątkowo długo.
Ukraińcy się wgryźli
W wyniku ciężkich walk na granicy obwodów charkowskiego i ługańskiego ukraińskie wojska posunęły się ok. 2 km na wschód od Swiatowego i zajęły wieś Nowoseliwskie. Nie wiadomo, na ile wgryzają się tu w główną linię obrony Rosjan, która była budowana z zaangażowaniem saperskich maszyn inżynieryjnych i sprzętu budowlanego.