Rosjanie po wycofaniu sił spod Chersonia starają się wzmocnić nimi obronę na wielu różnych kierunkach. Mimo wszystko dość sceptycznie podchodzimy do możliwości przeprowadzenia przez nich ofensywy w kierunku Zaporoża. Chwilowo rosyjskie jednostki są zbyt pokiereszowane, trzeba je teraz uporządkować, zebrać pododdziały razem, wyznaczyć im nowe zadania, zorganizować na nowo łączność i sieć stanowisk dowodzenia, ustanowić rutynowe dostawy zaopatrzenia po nowych trasach, z nowych magazynów. Zanim się to wszystko uda uporządkować, musi minąć nieco czasu. Wówczas wszelkie działania, w tym i ofensywne, będą znacznie łatwiejsze.
Działania ofensywne prowadzone z taką zaciętością pod Bachmutem toczą się już nie tylko o możliwość przełamania ukraińskiej obrony i wyłamania drzwi do Słowiańska oraz Kramatorska od strony południowo-wschodniej. Żołnierze jednak chcą wejść na zimę do miasta, gdzie są w stanie zająć znacznie dogodniejsze pozycje niż w szczerym polu między wsiami. Solidne budynki dają jakieś oparcie i zawsze lepiej jest siedzieć w mieszkaniach na wpół zburzonych kamienic, ogrzewając je „kozami”, w których spala się choćby meble, niż tkwić zimą w ziemiankach i zawiewanych śniegiem okopach. Dlatego obie strony mają motywację, by zintensyfikować wysiłki w walkach.
Co ciekawe, ukraińskie wojska nacierają w kierunku Lisiczańska i na południe od Siewierska, w kierunku Popasnej. Gdyby udało im się przebić do Popasnej, mogłyby wyjść