Po czterodniowej wizycie w USA, gdzie dyskutowano głównie o Ukrainie, prezydent Emmanuel Macron powiedział, że Zachód powinien rozważyć zarówno postulat Putina, by Rosji zapewnić jakieś gwarancje bezpieczeństwa, jak i rosyjskie zaniepokojenie rozszerzeniem NATO na wschód Europy. Tą wypowiedzią dla francuskiej telewizji Macron przedstawia sojusznikom łamigłówkę strategiczną: z jednej strony jest jasne, że Rosja nie zniknie z mapy Europy – a zwłaszcza z groźnego sąsiedztwa dla nas, Polaków – i trzeba będzie jakoś z nią żyć, lecz z drugiej strony nie sposób się z nią bezpiecznie układać, gdyż brutalnie i prymitywnie łamie podstawowe zasady ładu międzynarodowego, a zwłaszcza zasadę niewszczynania wojny. Ponadto: jak w hipotetycznym porozumieniu Zachodu z Putinem pominąć człowieczą potrzebę elementarnej sprawiedliwości? Jak doprowadzić do odpowiedzialności Putina i rosyjskiego establishmentu za barbarzyńskie i okrutne mordowanie ukraińskiej ludności cywilnej?
Rację tu ma sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Ołeksij Daniłow, który porównuje te pokojowe propozycje Macrona do historycznej sytuacji z końca II wojny światowej, kiedy zamiast procesu zbrodniarzy w Norymberdze podpisano by z nimi rozejm przypieczętowany uściskiem dłoni.
Rosja się wami zaopiekuje
Macron już wcześniej, przed agresją 24 lutego, mówił o jakiejś konieczności „nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego” z uwzględnieniem Rosji.