Władimir Putin ma trzy wielkie formaty do komunikacji z narodem. Tzw. linię bezpośrednią, gdy obywatele mogą mu zadać pytania, wielką konferencję prasową, na której goszczą korespondenci zagranicznych mediów, i grudniowe wystąpienie przed Zgromadzeniem Federalnym, czyli połączonymi izbami Dumy Państwowej i Rady Federacji. Wszystkie te okoliczności w ostatniej chwili odwołano. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przed tygodniem ogłosił: „Jeśli chodzi o dużą konferencję prasową, to nie będzie żadnej przed Nowym Rokiem”. Agencja informacyjna TASS doniosła zaś chwilę potem, że przed Zgromadzeniem prezydent wystąpi na początku 2023 r.
Putin rezygnuje z ulubionych show
Linia bezpośrednia i wielka konferencja prasowa to zwyczaje ostatnich dwóch dekad. Putin ewidentnie je lubił i pieczołowicie reżyserował, prezentując się jako troskliwy gospodarz, wielki przywódca, a nawet sympatyczny gość. Inny charakter ma wystąpienie przed Zgromadzeniem Federalnym, to bowiem jego konstytucyjny obowiązek.
Musiał więc zaistnieć ważny powód, skoro Putin zrezygnował z ulubionych show. Kremlowskie źródła dziennika „The Moscow Times” sugerują, że nie wie, co powiedzieć obywatelom. „O czym tu mówić? Jest coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi! I samych uczestników procesu decyzyjnego” – wyjaśniał dziennikarzom wtajemniczony wysoki urzędnik. Padłyby na pewno pytania o porażki na froncie, odwrót spod Chersonia, śmierć dziesiątek tysięcy żołnierzy, zatopienie flagowego krążownika Floty Czarnomorskiej „Moskwa”, akcje sabotażu i niepopularną w kraju mobilizację.