Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Czy Berlin uwolni leopardy? Tylko tak odzyska twarz. Decyzja może zapaść już we wtorek

Leopard 2 duńskiej armii podczas ćwiczeń w niemieckim Grafenwöhr w maju 2016 r. Leopard 2 duńskiej armii podczas ćwiczeń w niemieckim Grafenwöhr w maju 2016 r. ABACA / Abaca Press / Forum
Kolejne sygnały wskazują, że Niemcy zbliżają się do zgody na dostarczenie czołgów swojej produkcji, a może same je wyślą. Upór kanclerza Olafa Scholza traci sens w zderzeniu z sojusznikami, interesami i potrzebą o historycznym znaczeniu.

Po rozczarowaniu podczas piątkowego spotkania ministrów obrony proukraińskiej koalicji w amerykańskiej bazie w niemieckim Ramstein sprawa leopardów dla Ukrainy zdaje się przyspieszać. Każdy dzień przynosi jakąś wypowiedź czy publikację, które można interpretować jako kolejny krok w kierunku niemieckiej zgody. Choć kanclerz Olaf Scholz w niedzielę w Paryżu wciąż unikał deklaracji, a nawet wypowiedzi na temat czołgów, szefowa dyplomacji w jego rządzie wyraźnie przybliżyła perspektywę dostarczenia Ukrainie niemieckich czołgów. Annalena Baerbock, która od początku konfliktu, a nawet przed nim była liderką wsparcia dla Kijowa, powiedziała w telewizyjnym wywiadzie, że Niemcy nie sprzeciwią się wysłaniu leopardów przez Polskę.

W ślad za tą wypowiedzią Mateusz Morawiecki, który jeszcze niedawno sygnalizował wysłanie czołgów bez zgody Niemiec, zapowiedział formalny wniosek o ich reeksport. We wtorek do Berlina udaje się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Jego wizyta i wspólna konferencja prasowa z ministrem Borisem Pistoriusem byłaby doskonałą okazją, by Niemcy w atmosferze sojuszniczego porozumienia potwierdziły, że chcą pozostać po właściwej stronie historii. Skoro od kilku dni powtarzają, że zamierzają działać w zgodzie z sojusznikami i wspierać Ukrainę w ramach NATO, Niemcy nie mają lepszego wyjścia, niż „uwolnić leopardy”. Szczerze mówiąc, jest to jedyne wyjście z twarzą.

Reklama