Najpierw trzeba odeprzeć powolutku ruszającą ofensywę Rosjan. Ich nacisk jest coraz silniejszy, choć wydaje się, że to typowa dla nich metoda prowadzenia rozpoznania walką. Wysłać po setce ludzi do szturmu na różnych odcinkach i policzyć, ilu wróciło. Tam, skąd wróci najwięcej, obrona przeciwnika jest najsłabsza. Takie chodzące papierki lakmusowe do badania obrony. Rosja ma ich spory zapas.
Są obawy, że właściwa ofensywa będzie znacznie silniejsza, a do przygotowania artyleryjskiego zostaną użyte zapasy – dziś wydaje się, że Rosjanie oszczędzają amunicję, abstrahując od faktycznych trudności zaopatrzeniowych. Przypomnijmy: amunicję wożą z magazynów odsuniętych od frontu poza zasięg amerykańskich pocisków kierowanych.
Do właściwej ofensywy ruszą pewnie zgromadzone masy wojsk. Może Rosjanie faktycznie się czegoś uczą i spróbują natarcia skoncentrowanymi siłami, ugrupowanymi w kilka rzutów. Cała nadzieja w tym, że nie umknie to uwadze Ukraińców. Rosjanom brak precyzyjnych środków rażenia, czyli pocisków, które bezbłędnie i raz za razem trafiają we wskazany cel – trudne do zniszczenia umocnienia odgrywają zatem wielką rolę w tej wojnie. Jeśli znajdzie się czas, trzeba się dobrze przygotować.