Pojawiły się informacje o ukraińskim przyczółku na wschodnim brzegu Dniepru, w rejonie miejscowości Oleszki, kilka kilometrów od Chersonia. Według rosyjskich milblogerów został ustanowiony już jakiś czas temu, ale ich doniesienia trzeba traktować z rezerwą. Z drugiej strony pokazali geolokalizowane zdjęcia. Coś jest zatem na rzeczy, choć należy odróżnić penetrację sił specjalnych od opanowania kawałka terenu przez regularne wojska lądowe.
W narracji rosyjskiej organizacji Rusicz pojawił się tymczasem ciekawy wątek. Dywersyjno-Szturmowa Rozpoznawcza Grupa (DSzRG) Rusicz to bojówka nacjonalistów posługujących się symbolem „kolowrata” (to taka ośmioramienna swastyka). Założył ją narodowiec z Petersburga i znany „kibol” Aleksiej Milczakow, który przyjął z początku pseudonim „Fritz”, a dziś używa mniej kontrowersyjnego „Serb”. Co ciekawe, grupa jest uzbrojona i brała udział w działaniach bojowych w Ukrainie od 2014 r. Teraz walczy w składzie Grupy Wagnera jako samodzielny pododdział specjalny. Niezidentyfikowany z imienia i nazwiska przedstawiciel DSzRG Rusicz właśnie oświadczył, że Rosja walczy w Ukrainie o... przestrzeń życiową! Rusicz to skrajne ugrupowanie, ale ma w Rosji wielu sympatyków i popleczników.
Putin nie chce mrozić konfliktu
Nad ranem Rosjanie odpalili w stronę Charkowa kilka rakiet przeciwlotniczych S-300 w awaryjnym trybie „ziemia-ziemia”. Trafili na szczęście w szklarnię, więc nikomu się nic nie stało, ucierpiały warzywa.