Do tej pory wojna toczyła się gdzieś bardzo daleko. Moskwiczan nie bardzo dotyczyła – poza tym, że poznikały bary McDonald’s, za to został Leroy Merlin. Jeden taki market znajduje się przy ulicy Lichaczewa, prawie w centrum, dawniej mieściła się tu fabryka ciężarówek ZiŁ. Na froncie zamiast moskwiczan walczą Buriaci, Ingusze, Sybiracy, Kałmucy i w ogóle mieszkańcy prowincji zwanej „głubinką”. Ze stolicy na front mało kto trafił. Dlatego Moskwa nie wierzy łzom, chciałoby się powiedzieć.
Ukraińskie drony nad Moskwą
A tu nagle taki numer! W okolice Moskwy leci 30–40 dronów kamikadze. Zaczyna się dramatyczna walka. Osiem (według innych źródeł dziesięć) z nich zestrzeliły ustawione na dachach niektórych ważnych budynków wyrzutnie Pancyr S-1. Szczątki dronów i rakiet przeciwlotniczych posypały się na ulice, wywołując trwogę i niedowierzanie. Jak to? Za co? A my pytamy: kto zaczął? Kto bez przerwy niemal atakuje przeróżne obiekty w Ukrainie, w tym miasta, dzielnice mieszkaniowe, a nie tzw. legitymowane obiekty wojskowe? Pewnie w rewanżu są atakowane, jak się domyślamy, wybrane legitymowane obiekty wojskowe wokół Moskwy.
Nie należy tego rozumieć dosłownie.