TSUE: ustawa kagańcowa sprzeczna z prawem UE. Rachunek do zapłacenia: 556 mln euro
„Niezawisłość sędziowska to podstawowa wartość stanowiąca o samej tożsamości Unii. Została skonkretyzowana w prawnie wiążących zobowiązaniach, od których państwa UE nie mogą się uchylić, powołując się na przepisy lub orzecznictwo krajowe, choćby były rangi konstytucyjnej” – ogłoszono dziś w luksemburskim unijnym Trybunale Sprawiedliwości. Tym samym TSUE odrzucił w wyroku „suwerennościowe” argumenty władzy PiS i podkreślił, że kontrola przestrzegania zasad państwa prawnego, skutecznej ochrony sądowej i niezależności sądownictwa należy do kompetencji TSUE.
PiS uchwalił, Duda podpisał, Polacy zapłacili
Tzw. ustawa kagańcowa została więc uznana za jednoznacznie sprzeczną z prawem UE, co automatycznie zatrzymuje licznik kar za lekceważenie wcześniejszego środka tymczasowego: od października 2021 r. było to po milion euro dziennie, a od 21 kwietnia 2023 – po pół miliona euro. Całkowity rachunek, który zapłaci Polska za działania (a właściwie ich brak) obecnej władzy to 556 mln euro (Bruksela już potrąciła 360 mln z unijnych funduszy dla Polski, a w maju wysłała kolejne wezwanie do zapłaty na 174 mln euro). KE nie może z tego zrezygnować, to procedura, którą musi wykonać do końca.
Zneutralizowanie kluczowych zapisów ustawy kagańcowej (to było wcześniej celem zabezpieczenia) teraz powinno dokonać się na mocy wyroku TSUE, od którego Warszawie nie przysługuje odwołanie. Jeśli znowu wyrok zlekceważy, KE powinna wnieść kolejną skargę do unijnego Trybunału i może znowu wnioskować o codziennie naliczane kary za zwłokę.
W skardze do TSUE z 2021 r. Bruksela zarzuciła Polsce, że tzw. ustawa kagańcowa zakazała wszystkim sądom krajowym weryfikacji (testu niezależności) wymogów dotyczących gwarancji „niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy”, a także uznała takie badanie za sędziowskie przewinienie dyscyplinarne. Test niezależności to kwestia wrażliwa dla pisowskich władz, bo nałożone w ustawie kagańcowej ograniczenia w weryfikacji sędziów miały chronić „neosędziów”.
Prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę kagańcową w lutym 2020 r. i był to cios w próby swoistego „resetu” w relacjach z Polską, do którego dążyła wtedy szefowa KE Ursula von der Leyen. Wysyłała sygnały o gotowości do ułożenia zaognionych stosunków z polską władzą, jakie odziedziczyła po czasach Jeana-Claude’a Junckera. Nic z tego nie wyszło, a część – wskazanych przez TSUE już w środku tymczasowym – zapisów ustawy do teraz blokuje wypłaty z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Jerzy Baczyński: Między kompromisem a kompromitacją
Duda wysyła ustawę do Trybunału Przyłębskiej
Lars Bay Larsen, wiceprezes TSUE, w uzasadnieniu swej kwietniowej decyzji o zmniejszeniu kary dla Polski z miliona do pół miliona euro dziennie przyznał, że Polska w reformie sądowej z lipca 2022 r. (czyli w tzw. ustawie Dudy) częściowo usunęła wady „kagańcowej”. Jednak polskim sądom nadal brak prawa do przeprowadzania pełnego – oraz niezagrożonego postępowaniem dyscyplinarnym – testu niezależności sędziów.
Zagwarantowanie tego prawa to – powtórzmy jeszcze raz – „kamień milowy” w dostępie do miliardów euro z Krajowego Planu Odbudowy. W grudniu zeszłego roku KE we wstępnym i nieformalnym porozumieniu z rządem Mateusza Morawieckiego uznała, że wymagania co do testu niezależności – przynajmniej na użytek KPO – są wypełnione w projekcie kolejnej ustawy. Tu jednak do gry znowu wkroczył Andrzej Duda, który jej nie podpisał i wysłał do Trybunału Julii Przyłębskiej.
TSUE zgodził się także dziś z zarzutem Komisji Europejskiej, że nałożony przez ustawę kagańcową obowiązek przekazywania przez sędziów – a potem publikowania – informacji o działalności w zrzeszeniach i fundacjach nieprowadzących działalności gospodarczej (oraz o członkostwie w partii przed powołaniem na stanowisko sędziego) jest niewspółmierny wobec wymogów ochrony niezależności sędziowskiej.
Inny potwierdzony dziś przez TSUE zarzut dotyczył Izby Dyscyplinarnej – w zeszłym roku zlikwidowanej tzw. ustawą Dudy i zastąpioną Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Wątpliwości dotyczące niezależności tej nowej izby SN sprawiły, że nowa ustawa (ta, którą Duda odesłał do TK) miała przenieść postępowania dyscyplinarne i immunitetowe sędziów do NSA (choć i to rozwiązanie uważane jest za sprzeczne z konstytucją).
Czytaj też: Milion euro kary dzień w dzień. PiS chciałby to zatrzymać