Wydaje się, że ukraińska ofensywa mocno utknęła i nie posuwa się za wiele naprzód. Trwają ciężkie walki pod Bachmutem i na dwóch kierunkach natarcia na południu: pod Wełyką Nowosiłką w zachodniej części obwodu donieckiego i pod Orichiwem w obwodzie zaporoskim. Ukraińcy nigdzie nie czynią znaczących postępów. W dodatku od pewnego już czasu nie słychać, żeby używali tu ciężkiego sprzętu, raczej operują małymi pododdziałami piechoty, mozolnie oczyszczając z Rosjan kolejne umocnienia.
Walki toczą się też pod Kupiańskiem i Swiatowem, gdzie stroną atakującą są zwykle Rosjanie, i w rejonie Kreminnej, gdzie uderzają jedni i drudzy. Natarcie Ukraińców odnosiło z początku umiarkowane sukcesy i nie spełniło oczekiwań, które pokładały w nim dowództwo Ukrainy i wysocy oficerowie NATO, którzy – jak sądzimy – pomagali zaplanować kontrofensywę. Stało się oczywiste, że trzeba przystąpić do realizacji alternatywnego planu. Tym zajmiemy się jutro.
Tu warto odnotować, że Rosjanie wciąż atakują z użyciem irańskich dronów kamikadze typu Szahed-136. Wczoraj wysłali ich 16, ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 13. Dziś nad ranem poleciały na mniejsze miasta, gdzie nie ma obrony przeciwlotniczej albo jest słaba. Najbardziej ucierpiały Sumy, leżące zaledwie 33 km od rosyjskiej granicy. Dlatego miasto da się ostrzeliwać od czasu do czasu z artylerii rakietowej, choćby wieloprowadnicowych zestawów BM-27 Uragan o zasięgu do 40 km.
Samoloty dozoru radiolokacyjnego
Jak pisaliśmy kilka dni temu, Rosjanie używają w Ukrainie kilku