504. dzień wojny. Wieści ze „świata bagien” i z Wilna. Kiedy Ukraina zasłuży na miejsce w NATO?
Tradycyjnie zaczniemy od bieżących wydarzeń. Niewątpliwie wiadomością dnia jest ukraiński atak pociskami manewrującymi typu Storm Shadow w okupowanym Berdiańsku. Wydaje się, że takie uderzenia nie są niespodzianką, bo odbywały się już wcześniej. Ale tym razem jednym z celów był luksusowy hotel Duna na przedmieściach, gdzie punkt dowodzenia rozwinęła 58. Armia Ogólnowojskowa. Akurat wczoraj składał tu wizytę gen. por. Oleg Cokow, zastępca dowódcy Południowego Okręgu Wojskowego. Miał zginąć w tym ataku. Choć donoszą o tym rosyjscy milblogerzy, oficjalnego potwierdzenia na razie brak. Byłby to najwyższy stopniem rosyjski żołnierz, który zginął w czasie „specoperacji”. Trudno ocenić, jaki miałoby to wpływ na dowództwo okręgu. Jeśli poukładano wszystko jak należy, to śmierć zastępcy dowódcy nie powinna odegrać większej roli, mamy jednak wątpliwości, czy organizacja w Rosji jest aż tak sprawna.
To niejedyna wiadomość ze „świata bagien”. W poniedziałek rano na codzienne bieganie przed pracą wyszedł kapitan drugiej rangi Stanisław Rżycki. Pracę miał nie byle jaką, był zastępcą departamentu mobilizacji w krasnodarskiej administracji. Jak zwykle włączył aplikację rejestrującą wyniki treningu i ruszył. Ale biegu nie ukończył, gdyż po drodze został kilkakrotnie postrzelony – zmarł na miejscu. Wygląda na to, że były kapitan okrętu podwodnego B-265 „Krasnodar”, który odpalał pociski Kalibr m.in. w centrum Winnicy, popełnił śmiertelny błąd, dzieląc się w sieci wynikami swoich codziennych treningów. Co ciekawe, milblogerzy skrytykowali władze za brak dostatecznej obrony punktów dowodzenia i słabą ochronę informacji.