519. dzień wojny. Dzika i niemądra szarża Rosjan. Desantowcy dali się wybić do nogi
Dość tajemnicze są okoliczności wczorajszego zmasowanego ataku zmechanizowanego przeprowadzonego przez Ukraińców ok. 2 km na wschód od wsi Robotyne, zamienionej przez Rosjan w twierdzę ciężką do zdobycia. Opis zajścia znamy głównie z rosyjskich źródeł, ale nawet tam wersje są różne: nie wiadomo, czy wzięły w nim udział pełne trzy bataliony i ok. 80 pojazdów pancernych (czołgów, bojowych wozów piechoty, transporterów opancerzonych i pojazdów patrolowych MRAP), czy tylko jeden batalion z 30 wozami pancernymi. Według dotychczasowych doniesień atak zaowocował penetracją rosyjskich linii obronnych w kilku miejscach, Ukraińcy doszli ok. 2,5 km na południe od wyjściowych rejonów. Najeźdźcy ściągnęli odwody i część wojsk z mniej aktywnych odcinków, błyskawicznie przerzucili je na oś ukraińskiego natarcia i po ciężkich walkach zdołali przeciwnika zatrzymać. Żeby oszczędzić sprzęt i wyszkolonych żołnierzy, Ukraińcy nie ryzykowali już walenia głową w mur.
W zasadzie trudno powiedzieć, czy był to odpowiedni moment na wprowadzenie drugiego rzutu taktycznego. I czy pancerno-zmechanizowane uderzenie jest słuszne w obliczu tak rozbudowanych fortyfikacji polowych u przeciwnika. Jutro spróbujemy odpowiedzieć na te wątpliwości.
Groźnie zrobiło się na kierunku Swiatowego – Rosjanie przeprowadzili niespodziewany atak dość znacznymi siłami. Uderzyły 7. Proletariacki Moskiewsko-Miński Pułk Zmechanizowany Gwardii z 11. Korpusu Armijnego z obwodu królewieckiego oraz 15. Aleksandryjska Brygada Zmechanizowana z 2.