Zimne ulice, zielone kieszenie, schrony. Jak miasta w Europie radzą sobie z upałem
W ubiegłym roku jedną z najczęściej opisywanych przez europejskie media historii ze styku katastrofy klimatycznej i polityki było utworzenie przez magistrat w Atenach pierwszego w Europie stanowiska oficera do spraw upału. Eleni Myrivili udzielała dziesiątek wywiadów, opowiadając w nich o pomysłach na schłodzenie greckiej stolicy. Mówiła o rzeczach na pierwszy rzut oka oczywistych, jak potrzeba utworzenia „zielonych kieszeni” – małych, gęsto zalesionych parków i skwerów w różnych częściach miasta, o wzmocnieniu roli transportu publicznego, remontach budynków administracji publicznej, by pochłaniały mniej energii. Szybko jednak zakres jej kompetencji musiał zostać poszerzony o inicjatywy związane m.in. ze zdrowiem publicznym, bo długie i intensywne fale upałów coraz częściej niosą ze sobą ofiary śmiertelne. Według różnych źródeł co roku w Europie gorący ponad miarę klimat wywołuje od 100 do nawet 150 tys. przedwczesnych zgonów, dlatego Myrivili oprócz sadzenia drzew i ograniczania użycia klimatyzacji musiała wziąć pod opiekę system ostrzegania mieszkańców przed upałami oraz projekty edukacyjne mające ich uczyć, jak z wysokimi temperaturami radzić sobie najlepiej.
Tymczasem tegoroczne lato na południu Europy przybiera już wymiar niemal apokaliptyczny. Rekordowe pożary szaleją na greckich wyspach, w południowych Włoszech, w Portugalii, Hiszpanii oraz po drugiej stronie