Improwizacje bywają ryzykowne. Słowa papieża Franciszka do młodych katolików w Federacji Rosyjskiej wywołały zrozumiałą konsternację w Ukrainie. Franciszek wypowiedział je spontanicznie, po włosku, na zakończenie swej krótkiej oficjalnej przemowy po hiszpańsku. Połączył się satelitarnie z młodzieżą zgromadzoną w bazylice w Petersburgu 25 sierpnia w ramach wszechrosyjskiego katolickiego zlotu. Katolicka archidiecezja moskiewska opublikowała jednak całość wystąpienia. Mleko się rozlało. Kontrowersja dotyczy jego części improwizowanej.
Czytaj też: Papież „nie umie wybrać strony wojny”. Nożeż…
Słowa papieża zgrzytają w Ukrainie
Papież zaapelował, by młodzi obywatele Rosji pamiętali, że są spadkobiercami wielkiej Rosji Piotra I i Katarzyny II, wielkiego oświeconego imperium, wielkiej kultury i człowieczeństwa: nigdy nie rezygnujcie z tego dziedzictwa, idźcie naprzód! Te słowa musiały zazgrzytać w Ukrainie, walczącej z napaścią rosyjską kosztem tysięcy zabitych i rannych żołnierzy, osób cywilnych, w tym pół tysiąca dzieci, zniszczeń materialnych i ucieczki 10 mln ludzi. Wielu obywateli Ukrainy musiało odebrać te słowa jako bolesny i niezasłużony cios. Bo dla nich – i dla znacznej części międzynarodowej opinii publicznej w Europie, w tym w Polsce i na Zachodzie, wspierającej wysiłek obronny Ukrainy – agresja rosyjska jest przejawem imperializmu i nacjonalizmu. W żaden sposób nie można jej usprawiedliwiać „dziedzictwem wielkiej Rosji świętych i władców”.