555. dzień wojny. Co musi być tajne na froncie, bo może być groźne. I co w Polsce robimy źle
Kolejny już dzień rosyjskie natarcie w rejonie Kupiańska nie przynosi rezultatów. Nie wydaje się, by Ukraińcy przerzucili tu jakieś dodatkowe siły, ale zdołali dobrze zorganizować obronę. Może jednostki otrzymały uzupełnienia. Z kolei pod Bachmutem wciąż cisną przeciwnika i zajęli trochę terenu na północ stąd, przemieszczając się kilka kilometrów ku wsi Paraskowijiwka. Na południu trwają ciężkie boje o wieś Kliszczijiwka.
Pod Donieckiem Rosjanie nacierali jak zwykle w kierunku Awdijiwki, ale bez sukcesu. Nie są w stanie zająć jej od 2014 r. I oby tak zostało.
W przypadku najważniejszego południowego frontu na razie nie ma nowych wiadomości. Walki przybrały charakter pozycyjny, teraz najwiecej się dzieje na skraju dużej wsi Werbowe, którą trzeba zdobyć przed dalszą wyprawą na południe od Orichiwa. Nie ma niestety postępów na drugim kierunku natarcia, czyli na południe od Wełyki Nowosiłki.
W nocy znów nastąpił atak ukraińskich tanich dronów, tym razem celem było Przedsiębiorstwo-Naukowo Produkcyjne Tomiliński Zakład Elektroniczny w Timilinie na przedmieściach Lubierki przylegającej do Moskwy. Powstają tu elektroniczne elementy, jak diody, tranzystory, układy scalone i proste procesory, których w Rosji brakuje. Nie wiadomo, na ile pożar wyhamuje produkcję, życzymy pracownikom jak najdłuższego urlopu, najlepiej bezpłatnego.