Dowódca ukraińskich Sił Powietrznych gen. por. Mykoła Ołeszczuk nocne wydarzenia w Sewastopolu skomentował po angielsku w następujący sposób: „The occupiers are feeling »Stormy« and are still recovering”. Czyli: „okupanci czują się »burzliwie« i wciąż wydobywają się z szoku”. Dość fajna angielskojęzyczna gra słówek, bowiem słowo „burzliwie” (stormy) nawiązuje do nazwy kierowanego pocisku rakietowego MBDA Storm Shadow, które Ukraina otrzymała od Wielkiej Brytanii.
Rosjanie nie radzą sobie z pociskami Storm Shadow
Jest więc wielce prawdopodobne, albo niemal pewne, że ataku na sewastopolski port dokonano z użyciem tych pocisków kierowanych o zasięgu 550 km i o masie 1,3 tys. kg każdy. Jest to pocisk manewrujący, skrzydlaty, a zatem po odpaleniu rozkłada skrzydła i napędzany małym silnikiem odrzutowym leci do celu jak samolot, na małej wysokości, ale z prędkością poddźwiękową (ok. 950 km/godz.). Teoretycznie pocisk długi na 5 m i o rozpiętości skrzydeł 3 m jest do zestrzelenia, ale utrudnia to mała wysokość lotu i niewielkie echo radarowe. Przez to przeciwlotniczy zestaw rakietowy ma mało czasu na jego przechwycenie i przygotowanie rozwiązania ogniowego, a jeśli już się to uda, to w zasadzie jest jedna tylko szansa na trafienie, bo potem storm shadow wychodzi ze skutecznego zasięgu strzelania takiego zestawu przeciwlotniczego.
Najwyraźniej Rosjanie nie radzą sobie z odpieraniem ataków tymi pociskami.