574. dzień wojny. Rosjanie atakują lotniska. To powinno wejść nam w krew na wypadek wojny
Rosyjski korespondent wojenny opisał, niechętnie i z obrzydzeniem, ukraiński sukces na południe od Bachmutu. Wspomniał o starannym rozpoznaniu, celnym ogniu artylerii, reagującej na wezwania wojsk, i doskonale zorganizowanej walce radioelektronicznej. Po rosyjskiej stronie dał się we znaki brak współdziałania poszczególnych jednostek, które nie udzielały sobie pomocy, ale i nie wiedziały, co robią sąsiedzi. Domyślamy się, że artylerię na pomoc bali się wezwać, żeby nie rąbnęła po swoich... Tymczasem ukraińska ostrzeliwała wroga nawet blisko własnych pozycji, ani razu ich nie porażając – wszystkie pociski spadły na Rosjan. Okazało się też, że z rejonu Kliszczijiwki najeźdźcy wycofali 83. Brygadę Desantowo-Szturmową Gwardii na tyły celem uzupełnienia, a jej miejsce zajmie 31. Brygada Desantowo-Szturmowa Gwardii. To o tyle ciekawe, że jest właśnie rozwijana do pełnej dywizji (104. Dywizji Powietrzno-Desantowej Gwardii), kiedyś zlikwidowanej. Czyżby ten proces przerwano?
Co prawda nie widać postępów terenowych w ofensywie Ukrainy na południe od Orichiwa i Wełyki Nowosiłki, ale trwa wykruszanie sił rosyjskich obrońców z użyciem artylerii lufowej i rakietowej, uzbrojonych małych dronów i amunicji krążącej (dronów kamikadze). Tylko 18 września 313 Rosjan zostało zabitych lub rannych na obu kierunkach – znacznie więcej niż w poprzednich dniach. Ostatnio rejon Robotyne i Werbowe (na południe od Orichiwa, kierunek „melitopolski”) wzmacniają