Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Putin w Pekinie, na dokładkę Orbán i talibowie. Ta przyjaźń może świat sporo kosztować

Zjazd Pasa i Szlaku w Pekinie, 18 października 2023 r. Zjazd Pasa i Szlaku w Pekinie, 18 października 2023 r. Reuters / Forum
Ścigany Władimir Putin do niewielu miejsc może się bezpiecznie wybrać. Jego wizyta w Pekinie to demonstracja porządków montowanych przez liderów Rosji i Chin. I wizja pożądanej przez nich przyszłości.

Władimir Putin przyjechał do Pekinu. Ścigany od marca przez Międzynarodowy Trybunał Karny prezydent Rosji nie ma zbyt wielu miejsc, do których może bezpiecznie wyjechać. A podróże zagraniczne bardzo lubi, przed najazdem na Ukrainę był ciągle w trasie, jako prezydent (a przecież jeszcze kilka lat stał na czele rządu) za granicę wybrał się co najmniej 364 razy. Uświetniał szczyty, umacniał przymierza, torował drogę do sprzedaży surowców, elektrowni atomowych i uzbrojenia.

Putin kręci się „wokół komina”

Teraz pan Kremla jest zbrodniarzem i banitą, rewir drastycznie mu się skurczył. Od początku wojny kręci się tylko „wokół komina”, lata nad terytorium państw zaufanych, poza siostrzanymi byłymi republikami ZSRR zahaczył tylko o Iran. Także w Chinach, które nie uznają jurysdykcji międzynarodowych trybunałów, Putin może się pokazać bez obaw. Z uśmiechem witał go przywódca ChRL Xi Jinping. Nazywają się „drogimi przyjaciółmi”. I faktycznie, strategiczna przyjaźń obu krajów resztę świata może sporo kosztować.

Trudno nie zgodzić się z uwagą, że Putin w Pekinie to demonstracja porządków montowanych przez obu liderów. I wizja pożądanej przez nich przyszłości. Już teraz Chiny i ich stronnicy mogą ignorować reguły panujące dotąd w społeczności międzynarodowej. I mogą robić to bez konsekwencji, bo strażnicy zasad – przede wszystkim Stany Zjednoczone i reszta Zachodu – nie mają instrumentów do zdyscyplinowania Chińczyków.

Reklama