627. dzień wojny. Rosja świadomie robi krok w tył. Szykuje się do czegoś znacznie większego
W sobotę pisaliśmy, że Rosjanie od dłuższego czasu nie prowadzą ataków na obiekty w głębi Ukrainy, tymczasem ostatniej nocy obudzili się i po raz pierwszy od 52 dni przeprowadzili zmasowany nalot dronów. Wysłali 31 aparatów Shahed 131 i 136, obronie udało się zestrzelić 19, pozostałe trafiły w różne obiekty, nie ujawniono jakie.
Co ciekawe, Rosjanie podjęli próbę ataku na Kijów. Pojedynczy pocisk balistyczny Iskander M skierowali na patriota na lotnisku Borispol po wschodniej stronie miasta. Tak się akurat złożyło, że to Patriot zestrzelił Iskandera i było po kłopocie. Zdolność do obrony przed rakietami balistycznymi mają nieliczne systemy na świecie.
Napastnicy wystrzelili też ciekawą mieszankę różnych innych pocisków, w tym lotnicze rakiety kierowane – dwa Ch-59M Owod (kierowane telewizyjnie) i Ch-31P (kieruje się na sygnały radaru). W co trafiły, nie wiadomo, jeden Ch-59M Ukraińcy zestrzelili. To taktyczna skrzydlata broń manewrująca, więc zestrzelić ją dużo łatwiej niż balistyczną.
Rosjanie atakują i improwizują
Rosjanie tradycyjnie też improwizowali i jako balistyczne odpalili rakiety do tego nieprzeznaczone: przeciwlotniczą S-300 i przeciwokrętową P-800 Onyks. Oba systemy mają awaryjny tryb odpalenia do celu naziemnego, ale są o wiele mniej celne niż np. Iskander.
Zwraca uwagę, że Rosjanie znów nie użyli bardziej zaawansowanych technicznie skrzydlatych pocisków, jak strategiczne Ch-101 i Ch-555 czy morskie 3M14 Kalibr. Produkcję Ch-101 i kalibrów nadal prowadzą na taką skalę, na jaką mogą sobie pozwolić, ale chwilowo ich nie odpalają, żeby zostawić je sobie na zimę.