626. dzień wojny. Jesteśmy na etapie kampanii wrześniowej. Czy Europa poradzi sobie z Rosją sama?
Najpierw o wydarzeniach na froncie. Jeśli wierzyć doniesieniom wywiadu GUR, Ukraińcy zatopili w Morzu Czarnym kołowy transporter opancerzony BTR-82A. Jak to się stało? Zdarzyło się to we wczorajszym ataku na dwa kutry desantowe czy barki desantowe, jak kto woli, bo przynajmniej jedna z nich go taszczyła. Według GUR zatonęły obie (1176 Akuła i 11770 Serna). Z jakichś względów w Rosji (ale i w Polsce) jednostki tej klasy nazywa się kutrami, na Zachodzie zaś barkami desantowymi.
To małe jednostki o niewielkiej wyporności, w Rosji używane z reguły do wysadzania na ląd sił specjalnych oraz ich ewakuacji po wykonaniu zadania, a także do desantowania grup szturmowych mających opanować plażę, by umożliwić podejście większym okrętom desantowym. Z jakiego powodu kuter przenosił transporter opancerzony, trudno powiedzieć, niewykluczone, że transportowano w ten sposób sprzęt w rejon walk na brzeg Dniepru pod Chersoniem. Może nie dosłownie na rzekę, ale gdzieś w okolice Składowska na południowym wybrzeżu Ukrainy – pozostaje nieco ponad 50 km do pokonania. Transport przez Pierekop musi być bardzo przeciążony, skoro Rosjanie wożą sprzęt z Krymu jednostkami morskimi. Przypomina mi się sytuacja z misji ONZ UNIKOM w Iraku i Kuwejcie, kiedy słabo mówiący po angielsku obserwator wojskowy z Pakistanu zderzył się z jachtem holowanym przez suwa. Kiedy informował przez radio oenzetowskich MP (żandarmerię) o wypadku, nikt nie chciał uwierzyć, że swoim landcruiserem zderzył się z łodzią...
Czytaj też: Ukraina, impas i upór. Czy przełom na froncie w ogóle jest możliwy?