640. dzień wojny. Ciekawy ranking rosyjskich dowódców. Co nam mówi o przebiegu walk?
Temperatura w znacznej części Ukrainy spadła poniżej zera – i się zaczęło. Nad ranem nad samym Kijowem zestrzelono ok. 70 dronów Shahed. Obrona przeciwlotnicza stolicy jest bardzo silna, ale szczątki obiektów poczyniły pewne szkody (mniejsze, niż gdyby trafiły w swoje cele, powodując np. potężne zakłócenia w dostawie prądu czy ogrzewania). Jeden z dronów nieszczęśliwie spadł na przedszkole i wywołał pożar. Jedno dziecko było ranne, nikt nie zginął.
Inne obszary Ukrainy też były atakowane i ostrzeliwane. Okolice Charkowa ucierpiały od ognia artylerii rakietowej, czyli wieloprowadnicowych wyrzutni, jak BM-30 Smercz czy BM-27 Uragan. Podobnie okolice Chersonia i Zaporoża. To ataki czysto terrorystyczne na obiekty cywilne, bez żadnego znaczenia wojskowego. Z jednej strony to zemsta za uporczywy opór, z drugiej próba złamania morale ukraińskiej ludności.
Czytaj też: Ukraina znika. Wojna wpędziła kraj w demograficzną zapaść
Rosja potrzebuje kilku lat
Praktycznie do poddania się wzywa Ukrainę węgierska dyplomacja, apelując o podjęcie rozmów pokojowych. Rzecz w tym, że Rosja nie chce rozmawiać, chyba że o całkowitym rozbrojeniu Ukrainy, zmianie władzy (na sprzyjającą Moskwie) i aneksji części terytorium. Węgierski MSZ powinien o tym wiedzieć, nie czytają gazet czy co? Ponieważ Węgry mogą stać się europejskim koniem trojańskim Rosji, dyskusja o zniesieniu weta i zastąpieniu go większością kwalifikowaną jest w tej sytuacji jak najbardziej na miejscu. Naprawdę nikomu, kto myśli, nie zależy na wygranej Rosji – większość zachodnich przywódców już przejrzało na oczy.