Świat

„Dość ustępstw wobec Orbána!”. Polska przestaje być gwarantem jego bezkarności

Europosłowie buntują się przeciw „ustępstwom” wobec Węgier Viktora Orbána. Grożą sądem Komisji Europejskiej. Europosłowie buntują się przeciw „ustępstwom” wobec Węgier Viktora Orbána. Grożą sądem Komisji Europejskiej. Pier Marco Tacca / Getty Images
Europosłowie buntują się przeciw „ustępstwom” wobec Węgier Viktora Orbána. Grożą sądem Komisji Europejskiej. Choć zarazem wiele państw UE nie pali się do kolejnych działań wymierzonych w węgierskiego premiera.

Europarlament przyjął w czwartek rezolucję, w której grozi Komisji Europejskiej pozwem do sądu UE (to część TSUE) w sprawie odblokowania w grudniu 10 mld euro funduszy dla Budapesztu. Wcześniej wstrzymano je ze względu na łamanie praworządności. 345 eurodeputowanych opowiedziało się za uchwałą, 104 przeciw, 29 się wstrzymało.

Węgierska pula we wspólnej kasie Unii Europejskiej, której dotyczą spory z europosłami, to ok. 30 mld euro, z czego 20 mld to fundusze spójności (zablokowane częściowo w ramach procedury „pieniądze za praworządność”, a częściowo w związku z Kartą Praw Podstawowych), a reszta to KPO (zablokowany aż 24 warunkami wstępnymi, czyli „superkamieniami” milowymi). Za grudniową decyzją Brukseli o uwolnieniu 10 mld dla Węgier stała deklaracja, że wprowadziły reformy sądowe, których domagano się za pomocą Karty Praw Podstawowych.

W zamian za odmrożenie reszty funduszy spójnościowych oraz całego KPO (łącznie ok. 20 mld euro) Viktor Orbán musiałby się zgodzić na wiele reform antykorupcyjnych, dotyczących m.in. systemu zamówień publicznych, a także na zmiany dotyczące wolności akademickiej, LGBT+ i spraw azylowych.

Czytaj też: Jak węgierscy doradcy pomogli PiS przegrać wybory

Europosłowie: To wyprzedaż praworządności

Czwartkowa rezolucja PE jest dotkliwa dla szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która zechce się najpewniej ubiegać o drugą pięcioletnią kadencję, a to wymaga zatwierdzenia przez europosłów. Natomiast nie przeszła ani poprawka grożąca KE szybkim głosowaniem wotum nieufności, „jeśli powtórzy się odblokowanie funduszy dla Węgier, zwłaszcza w kontekście szczytu UE z 1 lutego”, ani poprawka wzywająca Radę UE do „zawieszenia prezydencji węgierskiej”, która przypada na drugą połowę roku (i poprzedza polską).

„Węgry przyjęły nową ustawę o reformie wymiaru sprawiedliwości, która odnosi się do szeregu naszych zaleceń. Ustawa wzmacnia niezależność sądownictwa i ogranicza możliwość ingerencji politycznej w sądownictwo. To konieczne, żeby Węgry spełniły warunki dotyczące funduszy spójności. O to właśnie prosiliśmy i z tego Węgry się wywiązały” – przekonywała w środę von der Leyen.

Wielu europosłów i działaczy praworządnościowych jest przekonanych, że odmrożenie 10 mld euro było wyrachowaną transakcją, w której Orbán „sprzedał” zgodę na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą (zamiast weta wybrał nieobecność podczas głosowania). I obawiają się kolejnych takich ustępstw Komisji w zamian za zgodę na pomoc finansową dla Kijowa, która ma być tematem lutowego szczytu. W Brukseli rosną nadzieje, że Orbán przyłączy się do wsparcia dla Ukrainy i nie będzie trzeba konstruować skomplikowanego mechanizmu pomocowego w imieniu 26 państw Unii, czyli bez Węgier.

„Von der Leyen oddała w grudniu praworządność jak na zimowej wyprzedaży” – mówił dziś niemiecki europoseł Moritz Körner z liberalno-macronistycznej frakcji Odnowić Europę.

Tej wersji zaprzecza oczywiście Komisja Europejska, ale nie tylko. Także część przedstawicieli państw członkowskich. „Potrzebujemy teraz bacznie monitorować, czy nowe przepisy na Węgrzech nie są sabotowane, ale nie możemy mówić, że Węgrzy ich w ogóle nie przyjęli, wdrażając m.in. nowe ustawy” – przekonywał już w grudniu jeden z unijnych dyplomatów w Brukseli.

Czytaj też: Putin w Pekinie, na dodatek Orbán i talibowie

Sprytny Orbán

Rozdźwięk między Parlamentem Europejskim, który coraz mocniej domaga się stanowczego potraktowania Orbána, a ogółem państw Unii widać także w kwestiach procedury z art. 7. Fiński europoseł Petri Sarvamaa zebrał w styczniu podpisy ponad 120 eurodeputowanych pod apelem o odebranie Węgrom prawa głosu w Radzie UE (nie mogłyby m.in. wetować decyzji związanych z rozmowami akcesyjnymi Ukraińców), ale tego można dokonać tylko w ramach sankcji z art. 7 i przy jednomyślnej deklaracji pozostałych 26 krajów UE. Tymczasem w Radzie UE mógłby być kłopot z zebraniem nawet 22.

Polska już nie będzie gwarantem bezpieczeństwa Orbána w jego bezkarności. A lojalność Roberta Ficy, premiera Słowacji, ma mniejszą wagę polityczną ze względu na potencjał gospodarczy i demograficzny tego kraju. Jednak ani Niemcy, ani Francja, ani spora część innych krajów Unii nie pali się obecnie do dodatkowych działań wymierzonych w Węgra – tłumaczy nam brukselski dyplomata.

Część z nich nie chce „prześladowaniami unijnymi” napędzać popularności Orbánowi jako „ikonie radykalnej nieliberalnej prawicy”, a część uważa, że skuteczniejsze będzie pozostanie przy naciskach za pomocą nadal mrożonych 20 mld euro. Jeszcze inni podkreślają, że z Orbánem nadal można się dogadać za nieprzesadnie duże ustępstwa. Węgierski premier od lat straszy Unię rozmaitymi blokadami, ale zawsze unikał osamotnienia. I ostatecznie przyłączał się do konsensusu – również w sprawie Rosji i pieniędzy na dozbrajanie Kijowa.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną