Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

To oni zaatakowali pod Moskwą. Do Rosjan dociera ponura prawda, że ich państwo jest słabe

Atak w hali koncertowej pod Moskwą, 22 marca 2024 r. Atak w hali koncertowej pod Moskwą, 22 marca 2024 r. Dmitry Golubovich / Russian Look / Forum
Na obrzeżach militaryzującego się imperium działają terroryści i rebelianci, którzy okazują się skuteczniejsi od machiny bezpieczeństwa Kremla. Putin nie ma na razie dobrych rozwiązań i oferty działania, która upewni Rosjan, że panuje nad sytuacją. I to jest bardzo, bardzo dobre.

22 marca wieczorem sześciu mężczyzn wtargnęło do centrum rozrywki i hali koncertowej Krokus w podmoskiewskiej miejscowości Krasnogorsk. Zabili, według najnowszych danych, ponad 90 osób, ranili ponad setkę. Sposób działania przypominał zamachy dżihadystów widziane na Bliskim Wschodzie, w Azji, a wcześniej w Europie Zachodniej i właśnie Rosji. Grupa uzbrojonych i zdeterminowanych sprawców wdziera się do zamkniętego miejsca publicznego, hali koncertowej czy restauracji, i strzela na oślep do setek uciekających ludzi.

W Iranie również zaatakowało Państwo Islamskie. 3 stycznia podczas uroczystości upamiętniającej miejscowego bohatera w mieście Kerman zgromadziły się setki ludzi. Przyszli celebrować czwartą rocznicę zabitego w ataku amerykańskiego drona gen. Ghasema Sulejmaniego. W tłum wmieszało się dwóch dżihadystów, najpewniej pochodzenia tadżyckiego, i zdetonowało ładunki, zabijając siebie i ponad 90 osób.

Oba zamachy – w Kermanie i Krasnogorsku – łączy pochodzenie napastników. W Iranie byli nimi Tadżycy, a pierwsze informacje z Rosji wskazują, że masakry w Krokusie również dokonały osoby tej narodowości. Co prawda MSZ Tadżykistanu prosi o nieprzesądzanie, ale media w Rosji, działające jak tuba jej służb specjalnych, zaczynają przypisywać zamach dżihadystom z Państwa Islamskiego w Azji Centralnej, czyli tzw. Chorasanu. Organizacja już zdążyła przyznać się do sprawstwa, podobnie jak wcześniej przyznała się do zamachu w Iranie.

Reklama