Skazany Donald Trump. Świat wstrzymuje oddech, bo Ameryka wpływa na nieznane wody
Teoretycznie w logistyce wyścigu prezydenckiego nie zmienia to absolutnie niczego, bo konstytucja nie broni osobie z wyrokiem skazującym ubiegać się o najwyższy urząd. Co więcej, nie zasądzono jeszcze kary w tym procesie – wachlarz dopuszczalnych konsekwencji zawiera nawet do czterech lat pozbawienia wolności, choć ten scenariusz wydaje się bardzo mało prawdopodobny. 11 lipca sędzia Juan Merchan poda do wiadomości publicznej, co stanie się z Trumpem. Jak informuje w piątek Reuters, dopuszcza możliwość ukarania republikańskiego kandydata więzieniem.
Z drugiej strony praktyka sędziowska w podobnych sprawach w stanie Nowy Jork sugeruje, że do tego nie dojdzie. Trump został mimo wszystko skazany po raz pierwszy, a przy przestępstwach z gatunku „białego kołnierzyka” – za takie uznano kreatywną księgowość przy wypłacaniu pieniędzy osobom zaangażowanym w tuszowanie skandalu – z reguły nie zasądza się kary więzienia od razu. Nawet jeśliby się to stało, bardziej prawdopodobna jest kara kilku miesięcy niż kilku lat.
Po drugie, były prezydent od wyroku się odwoła, co oznacza, że sprawa może ciągnąć się nawet latami i niemal na pewno nie zakończy się przed listopadowym głosowaniem. W tym miejscu warto przypomnieć, że to dopiero pierwszy z czterech procesów, które czekają Trumpa w najbliższym czasie – ale jedyny, który udało się przeprowadzić, zanim kampania weszła w decydującą fazę.