Świat

860. dzień wojny. Europa musi się zbroić. Choćby miało to zaboleć zwykłych ludzi

Ochotnicy polskiej armii biorący udział w podstawowych ćwiczeniach, czerwiec 2024 r. Ochotnicy polskiej armii biorący udział w podstawowych ćwiczeniach, czerwiec 2024 r. Czarek Sokolowski/Associated Press / East News
W Europie następuje zwrot ku ugrupowaniom populistycznym, które zaspokajają wolę ludu pracującego miast i wsi. A wolą ludu jest dobre i wesołe życie, jakoś nikt nie pali się, by poświęcać jego jakość na rzecz uzbrajania własnego lub innego kraju.

Rosyjskie czołgi zaczynają otrzymywać nowe pociski odłamkowe 3OF82 „Telnik”, które mogą się rozrywać na określonej wysokości nad atakowanym celem, obsypując go z góry gradem odłamków. Rosjanie widzą w tym środek do zwalczania wojsk w okopach. Zobaczymy, na ile skuteczne okażą się te pociski w realnej walce.

Według na razie niepotwierdzonego doniesienia rosyjski iskander z głowicą kasetową zniszczył dwa ukraińskie myśliwce Su-27 lub dwumiejscowe Su-27UB w bazie Mirgorod. Nie wiadomo jednak, czy były to latające, czy skanibalizowane samoloty, pozbawione cennych części zamiennych, wystawione „na wabia” właśnie po to, by odciągać ataki od sprawnych samolotów. Do tej pory Ukraińcy skutecznie ukrywali swoje samoloty bojowe przez rosyjskimi atakami. Skąd więc nagle w trzecim roku wojny taka beztroska?

Odnotowano użycie przez Ukraińców pocisków GLSDB, czyli bomb lotniczych SDB wyposażonych w napęd rakietowy i rozkładane skrzydła dla uzyskania odpowiedniego zasięgu. Sama bomba SDB ma układ kierowania odporny na zakłócenia odbiornikiem GPS. Takie pociski GLSDB odpala się z wyrzutni HIMARS. Trzy z nich trafiły w pałacyk w miejscowości Paraskowijiwka na północ od Bachmutu, gdzie rozmieszczono rosyjski sztab.

Dzisiaj nad ranem doszło do wybuchów pod Sewastopolem, na razie jednak nie wiemy, co było celem ukraińskiego ataku. W każdym razie Rosjanie nie są w stanie w pełni korzystać z zajętego przez nich Krymu.

Reklama