Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

„Czarny dzień dla Kijowa i Europy!”. Kreml drwi z Bidena. Ale boi się atutów Kamali Harris

Władimir Putin, 9 czerwca 2024 r. Władimir Putin, 9 czerwca 2024 r. Sefa Karacan / Anadolu / AA / ABACA / Abaca Press / Forum
Mimo początkowej przewagi Donalda Trumpa teraz to Republikanie będą się musieli dostosować do kampanii Demokratów. A Putin – do nowego politycznego rozdania w Ameryce.

Decyzja Joe Bidena o wycofaniu się z wyścigu o Biały Dom Kremla nie zaskoczyła. Prawie natychmiast zareagowała rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa, a godzinę później najnowsze wydarzenia skomentował rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, tonując euforyczne nastroje. Jak zauważył, „do wyborów pozostały jeszcze cztery miesiące. To dużo czasu. Wiele może się jeszcze zmienić. Musimy obserwować, co będzie dalej” – powiedział rosyjskim mediom.

Rosja nie zamierza ingerować w wybory w Stanach Zjednoczonych – zapewniła fałszywie Zacharowa. „Niech Waszyngton sam załatwi sprawę [swojego kryzysu wyborczego]” – mówiła w propagandowym programie Sołowiow Live. Amerykańska kampania to jej zdaniem tylko „brud, kłamstwa i fałszerstwa. Wzajemne upokorzenia i niekończące się próby zatajania prawdy” (cytat za RIA Nowosti). W pierwszej reakcji wzywała zaś do śledztwa, które miałoby wyjaśnić, dlaczego amerykańskie media i politycy ukrywali prawdę o stanie zdrowia urzędującego prezydenta.

Kreml marzy o kryzysie w Ameryce

Nie ma wątpliwości, które teorie spiskowe będzie wspierać propaganda w rozgorzałej na nowo amerykańskiej kampanii wyborczej. Rosjanie zamierzają (już to robią) podgrzewać spór między elektoratami, sakralizować Donalda Trumpa i oczerniać Demokratów. A przy tym standardowo podburzać wszystkie skrajne frakcje, zwłaszcza

  • Joe Biden
  • Rosja
  • Władimir Putin
  • wybory prezydenckie w USA 2024
  • Reklama