Dlaczego Mongolia nie aresztuje Putina? Rosyjski dyktator znów przejechał prętem po klatce
Żeby zrozumieć sytuację, w jakiej znalazł się rząd Mongolii, trzeba zrobić krótki przypis o zasadach funkcjonowania międzynarodowych sądów i trybunałów, zwłaszcza Międzynarodowego Trybunału Karnego. Instytucja ma siedzibę w holenderskiej Hadze, jej dokumentem założycielskim jest podpisany w 1998 r. statut rzymski. Kraje, które go parafowały i ratyfikowały, są objęte jurysdykcją MTK. Podpisy do tej pory złożyło 124 przywódców, ale tylko 60 państw przeprowadziło proces ratyfikacji. Nie ma wśród nich Rosji, Chin, ale też Izraela czy Stanów Zjednoczonych. Co więcej, USA pod rządami George’a W. Busha wprowadziły własną legislację, która zabrania jakimkolwiek zagranicznym organom sądzić amerykańskich żołnierzy za cokolwiek, co zrobili na służbie.
Bezsilny MTK, buńczuczni dyktatorzy
MTK, podobnie jak inne tego rodzaju instytucje, krytykowany jest niemal przy każdej okazji. Najczęściej padają zarzuty o nieskuteczność, długotrwałe procesy i brak wyroków skazujących. Trybunał wydał ich zaledwie 11 przez 22 lata. Krytycy wskazują też na wybiórcze procesy, co po części jest spowodowane wspomnianym już brakiem jurysdykcji w wielu krajach. Dla wielu jest to zarazem gest stricte polityczny, bo przed sądem stawali wyłącznie ludzie z Afryki – tymczasem polityków z Europy, Ameryki Południowej czy Bliskiego Wschodu pozostawia się na wolności. Lista pretensji jest długa, zawiera zarzuty o neokolonializm, odbieranie sprawiedliwości ofiarom i ich rodzinom poprzez przenoszenie procesów do Europy, ignorowanie lokalnych porządków prawnych. A przede wszystkim – kompletną niemoc w obliczu łamania prawa przez coraz bardziej buńczucznych przywódców.