933. dzień wojny. Zachodnie pociski polecą na Rosję? Ale gdzie? Trzeba ich uderzyć w „miękkie podbrzusze”
Trwa kontrofensywa pod Kurskiem, prowadzona od Korieniewa, po zachodniej stronie ukraińskiego włamania. Rosjanie ogłosili, że od 10 września odbili dziesięć wiosek, ale nieco wczoraj utknęli. Ukraińcy przeprowadzili kilka uderzeń, nie dopuszczając do rozwinięcia natarcia przeciwnika. W innych miejscach szturmują oni, by utrzymać połacie ziemi niezbędne przy rozmowach pokojowych. Mosty pontonowe na rzece Sejm niszczą celnymi uderzeniami rakiet GMLRS z wyrzutni HIMARS, ale nowe powstają jak grzyby po deszczu, rosyjscy saperzy są niezmordowani. Pojawiła się w tym rejonie 106. Tulska Dywizja Powietrzno-Desantowa, co świadczy o tym, że Rosjanie poważnie zabrali się za wyzwalanie swoich ziem.
Na północ od Charkowa i w rejonie Wołczańska agresorzy wyprowadzali nieco słabsze ataki, wszystkie zostały odparte. Ruszyli też na Kupiańsk z obwodu ługańskiego, ale nie przysunęli się do miasta. Intensywne ataki prowadzą pod Czasiw Jarem. Pod Pokrowskiem zdobyli kawałek ziemi. Z kolei na zachód od Doniecka zajęli nieco pola na zachód od wsi Krasnohoriwka.
Sytuacja na froncie nie jest najweselsza. Rosjanie pełzną co prawda powoli i jest nadzieja, że będą zdolni do jeszcze tylko jednej poważniejszej ofensywy w tym roku. Według szacunków ukraińskiego Sztabu Generalnego stracili ostatniej doby aż 18 czołgów, 48 innych pojazdów pancernych i 52 działa artylerii polowej. Będą dążyć do zamrożenia konfliktu, by uruchomić produkcję i uzupełnić stany.