Izrael nie chce zawieszenia broni z Hezbollahem. Wielka wojna staje się coraz bardziej realna
Zobacz także: Pomocnik Historyczny „Polityki”: „Izrael – Palestyna. Wojna bez końca”
Propozycję rozejmu amerykański Departament Stanu opublikował w środę późnym wieczorem. Zawierała sugestię wstrzymania ognia przez Siły Obrony Izraela (IDF) i Hezbollah na trzy tygodnie i całkowite zawieszenie walk wzdłuż tzw. niebieskiej linii demarkacyjnej, oddzielającej terytoria obu krajów. Władze w Bejrucie pomysł przyjęły z nadzieją, gotowe go zaakceptować, choć z ich strony też pojawił się warunek – Izrael musiałby najpierw zobowiązać się do przestrzegania konwencji międzynarodowych, które zdaniem Libańczyków są w obecnym konflikcie notorycznie łamane.
Premier Izraela Beniamin Netanjahu początkowo nie odrzucił amerykańsko-europejskiej propozycji, zastrzegł jednak, że musi ją dokładnie przeanalizować. Komentarz ten wygłosił w trakcie podróży do Nowego Jorku na trwające właśnie Zgromadzenie Ogólne ONZ.
Hezbollah jak Hamas
Szybko stało się jasne, że zawieszenia broni nie będzie. Nie zgadzają się na to przede wszystkim bardziej radykalne, prawicowe frakcje w izraelskim rządzie. Cytowany przez Associated Press minister finansów Becalel Smotricz powiedział nawet, że „Hezbollah musi zostać całkowicie zniszczony”. Względem stacjonującej na południu Libanu (i częściowo w samym Bejrucie), wspieranej przez Iran organizacji izraelscy politycy zaczynają więc używać takiej samej retoryki jak wobec