1079. dzień wojny. Wojsko ma być jak piramida. Armia Ukrainy zaraz może stracić sterowność
Wołodymyr Zełenski jest gotów podjąć negocjacje z Rosją, ale stawia dwa warunki: nie zgodzi się na porozumienie, które osłabiałoby zdolność Ukrainy do obrony w razie kolejnej agresji, i choć mógłby wstrzymać działania na bieżącej linii, to nigdy nie zaakceptuje prawa Rosji do przejęcia okupowanych terenów. Mijają się, bo Władimir Putin chce mieć szeroko otwartą furtkę do wznowienia działań. Ukraina musi być zatem wrażliwa: zero gwarancji, wstrzymanie zachodniej pomocy, najlepiej redukcja wojsk. Na tym etapie porozumienie nie jest możliwe.
5 lutego doszło do kolejnej wymiany jeńców w proporcji jeden do jednego. Do Ukrainy wróciło 150 obrońców, oddano tyle samo Rosjan. W mediacjach znów pośredniczyły Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Rosjanie poczynili niewielkie postępy w rejonie Kupiańska. Zmniejsza się ukraiński przyczółek na wschodnim brzegu rzeki Oskił, który jeszcze półtora roku temu obejmował dużą połać stąd do rzeki Żerebiec. Miejmy nadzieję, że zdołają zatrzymać wroga choć na Oskił. Pod Torećkiem agresorzy też niestety wyparli obrońców dalej na zachód. Nieopodal Torećka Rosjanie nacierają na małe osiedle Szczerbyniwka. Właściwie cały Torećk jest już zajęty. Wychodzą też w rejon na zachód od Pokrowska.
Co może dowódca
Gdyby dało się kierować nieograniczenie wielką liczbą żołnierzy, wojsko składałoby się tylko z nich i naczelnego dowódcy. Ale tak nie jest – już od czasów rzymskich dzieli się na oddziały.