Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Koniec historii? Trump sieje chaos. Europa, zwłaszcza Polska, musi wrócić do korzeni

Donald Trump Donald Trump mat. pr.
Wobec słabnącej wiarygodności Waszyngtonu Europa powinna być jeszcze bardziej europejska. Trzeba wsłuchiwać się teraz szczególnie w głosy kandydatów prezydenckich: jak widzą Polskę w Europie, na świecie i we wszechświecie.

Demokracja liberalna została zaatakowana z samego jej centrum, z Białego Domu. Przez przynajmniej sto ostatnich lat to stamtąd płynęły wzorce, inspiracje, siły kształtujące nowoczesną demokrację liberalną. Oczywiście korzystała ona także z doświadczeń demokracji europejskich, niemniej ta amerykańska była pierwszoplanowa, zwłaszcza że chętnie wychodziła na zewnątrz, w świat.

Koniec historii?

Zdawało się, że to jest patent na powszechną szczęśliwość polityczną. Po przełomie 1989 r., gdy stało się jasne, że komunizm przegrał wojnę z demokracją, amerykański politolog Francis Fukuyama napisał esej pt. „Koniec historii?”, jeden z najbardziej czytanych tekstów XX w. Autor stwierdzał w nim, że oto dokonało się spełnienie, historia dotarła do finału, demokracja zwyciężyła. I niby przez następne dziesięciolecia to się mniej więcej potwierdzało, tym bardziej że ład demokratyczny był broniony i wzmacniany przez NATO, wspólnotę europejską oraz potęgę Stanów Zjednoczonych, niekwestionowanego lidera świata zachodniego.

Ten ład zaczął być osłabiany, gdy w wielu miejscach zaczął rozwijać się populizm, często łączony z nacjonalizmem, egoizmem narodowym. Na tej fali popłynął także Donald Trump już za pierwszej swojej kadencji, a na początku drugiej płynie jeszcze wyraźniej i mocniej.

Cechy osobnicze Donalda Trumpa wzmacniają poczucie chaosu, jaki wywołuje swoimi decyzjami i słowami. I to właściwie w każdej sprawie. Nie bardzo zresztą wiadomo, o co mu chodzi, jakie stawia sobie cele, jaką ma strategię poza tym, że najwięcej mówi o samym sobie, a każde zdanie zaczyna od „ja”. Demonstrowany imperializm połączony z dezynwolturą dodatkowo pogłębia wrażenie chaosu i nasila obawy o przyszłość demokracji liberalnej.

Reklama