Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jak zakończyć tę wojnę? Były palestyński minister: Wierzę w bierny opór, nie przemoc

Tzw. mur separacyjny wzniesiony przez Izrael. Widok na Azariję Tzw. mur separacyjny wzniesiony przez Izrael. Widok na Azariję Thomas Coex / AFP / East News
Siłą rzeczy ludzie sympatyzują z tymi, którzy w ich imieniu walczą z okupacją – mówi Ziad Abu-Zayyad, były minister w rządzie Jasera Arafata.
Google Maps/•

AGNIESZKA ZAGNER: Jesteśmy w Azariji, która na mapie wygląda, jakby była częścią Jerozolimy, a nie jest. Myląca ta mapa: dojechanie tu zajęło mi kilkanaście minut, a właściwie wyjechałam z Izraela. O co w tym chodzi?
ZIAD ABU-ZAYYAD: W zasadzie jesteśmy częścią Jerozolimy, a Jerozolima jest częścią naszego życia. Problem w tym, Izrael wzniósł mur bezpieczeństwa i otoczył nim część Azariji, przyłączając ją do swojego terytorium. Reszta jest pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej. Izrael anektuje ziemie, na których nie ma Arabów. Ten obszar jest zamieszkiwany przez ludność arabską, więc trzymają nas poza murem. Jak na ironię graniczymy też z położonym poza murem żydowskim osiedlem Maale Adumim, czyli de facto Izraelem.

Chcą, żebyśmy zniknęli

Brzmi to dość skomplikowanie.
Nasze życie jest teraz bardzo skomplikowane. Proszę spojrzeć na ulicę za sobą, można nią dotrzeć do Jerozolimy w kilka minut. Teoretycznie, bo drogę blokuje mur i trzeba objechać osiedle. No i przekroczyć wojskowy punkt kontrolny w Zeajjm, okazać pozwolenie, w przypadku obcokrajowców paszport z wizą. Dla mnie to właściwie niemożliwe, choć muszę zrobić specjalistyczne badania w Jerozolimie. Od początku wojny praktycznie przestali nam wydawać pozwolenia. Tak, to jest skomplikowane. Jesteśmy jedynym połączeniem między północą Zachodniego Brzegu a południem. Każdy, kto chce dotrzeć na Zachodni Brzeg, musi minąć punkt na końcu Azariji. Wystarczy, że na kluczowym skrzyżowaniu postawią wojskowego dżipa, i odetną północ od południa, nikt nie przejedzie.

Jak często się to zdarza?
Kiedy zechcą, nawet codziennie przez kilka godzin.

Reklama