Rozejm, który nie rokuje. Czy Trump ma strategię wobec Iranu? A może tylko improwizuje
W poniedziałek wieczorem (czasu USA) administracja prezydenta Donalda Trumpa, przy asyście emira Kataru, doprowadziła do zawieszenia broni między Izraelem a Iranem. W godzinach wyznaczonych przez mediatorów jako krótki okres przejściowy doszło do złamania rozejmu przez obie strony i wzajemnych oskarżeń, kto był temu winny. Irańska rakieta trafiła m.in. w blok mieszkalny w Beer Szewie, zabijając co najmniej cztery osoby. Izrael odpowiedział, ostrzeliwując Teheran.
Trump wyraził frustrację z powodu naruszenia rozejmu, i to w sposób nieparlamentarny, mówiąc: „Nie wiem, co oni, k..., robią!” (użył angielskiego, zaczynającego się na „f”, odpowiednika polskiego wulgaryzmu). Wezwał oba kraje do wstrzymania się od dalszych walk, ale – jak to komentowano w USA – z większym gniewem zdawał się mówić o Izraelu. We wtorek telefonicznie rozmawiał z premierem Beniaminem Netanjahu, nalegając, by nie odpowiadał na ewentualne prowokacje.
Trump nie chce „wiecznych wojen”
Nie jest jeszcze jasne, jak dokładnie doszło do zawieszenia broni i jakie ustalono warunki. Komisja ds. wywiadu w Kongresie USA miała otrzymać we wtorek informacje od rządu na ten temat, ale odłożono to na później. W komentarzach przeważa opinia, że mimo wzajemnych oskarżeń rozejm będzie przestrzegany. Jak napisał „The Economist”, po prostu „obie strony mają poważne powody, by przestać walczyć”.
W wyniku dwunastodniowej konfrontacji arsenał Iranu został ogromnie osłabiony i reżim ajatollahów przekonał się, że nie warto ryzykować ponownego starcia z Ameryką.