1221. dzień wojny. Magiczny trójkąt, czyli jak stworzyć siłę militarną. Europa musi sporo nadrobić
Władimir Putin stwierdził, że sankcje nie mogą dotknąć Rosji, a jej wskaźniki gospodarcze są satysfakcjonujące (zachodni ekonomiści wieszczą jej od dwóch lat rychłe załamanie, tymczasem nic takiego się nie dzieje). Dodał, że budżet obronny Rosji wynosi 6,5 proc. PKB. W istocie więcej, bo sporo się wydaje poza resortem obrony.
To sztuczka księgowa, która może się kiedyś zemścić: Rosja zwiększa swój budżet „na obronę” (jak to dowcipnie nazywa), choć obecnie to ok. 41 proc. wszystkich wydatków państwa. Przychody do budżetu w 2024 r. wzrosły w stosunku do 2023, gdy 60 proc. wpływów państwa wydano na utrzymanie całej machiny wojennej, łącznie z przemysłem zbrojeniowym. Środki pochodzą z ministerstw „przemysłowych”, a resort obrony kupuje sprzęt i amunicję po cenach urzędowych, wziętych z sufitu. Zdjęcia satelitarne zakładów remontowych i produkcyjnych pokazują zwiększony przepływ sprzętu, co sugeruje, że ich możliwości wciąż rosną.
Rosjanie zaczęli używać dronów Gerań 2 i odrzutowych Gerań 3 do atakowania pozycji bezpośrednio na linii frontu lub na bliskim zapleczu. Bezpilotowce mają spory ładunek bojowy, porównywalny z bombą o wagomiarze 250 kg. Są tanie i masowo produkowane, a ich zestrzeliwanie zużywa cenne rakiety przeciwlotnicze. Dotychczas drony były używane wyłącznie do atakowania celów o charakterze strategicznym, jak system energetyczny czy ludność cywilna.
Ukraina otrzymała porcję zachodniego uzbrojenia: 19 czołgów Leopard 2A4 z Hiszpanii (częściowo zapłacili Niemcy), 100 gąsienicowych transporterów opancerzonych dla piechoty YPR-756 z Holandii, 64 kołowe transportery rozpoznawcze Coyote z Kanady, 30 kołowych pojazdów opancerzonych klasy MRAP z Wielkiej Brytanii (typu Mastiff) i 20 takich pojazdów z Danii (typu Dingo), dwie kolejne baterie systemu przeciwlotniczego Iris-T z Niemiec, nieco amunicji i pocisków przeciwlotniczych.