Wcześniej niż dotychczas, bo już w ostatnich dniach czerwca, nad Europę nadeszła fala gorąca, która dewastuje krajobraz, powoduje ofiary śmiertelne i utrudnia ruch drogowy i lotniczy. To tendencja, która będzie się utrzymywać w kolejnych latach. Okres letni w naszych szerokościach geograficznych zaczyna się coraz wcześniej, trwa coraz dłużej, nabiera intensywności, a przede wszystkim – przynosi coraz więcej zgonów.
Upał zalewa Europę
Temperatury oscylujące w granicach 35 st. C w ostatnich dniach zarejestrowano nie tylko w basenie Morza Śródziemnego, ale także w Polsce, na Węgrzech i na Słowacji. W południowych Niemczech temperatury przekroczyły 30 st., władze lokalne zaapelowały do mieszkańców o pozostanie w domu – zwłaszcza osoby starsze są narażone na skutki wysokich temperatur. W okolicach Hamburga pożar terenów zielonych wywołał zakłócenia w ruchu pociągów, płoną też krzewy i lasy w Saksonii.
U naszych zachodnich sąsiadów katastrofa klimatyczna stała się nawet tematem bieżącej debaty politycznej, co w ostatnich miesiącach dzieje się relatywnie rzadko, biorąc pod uwagę inne, bardziej palące problemy dla europejskich liderów. Portal Deutsche Welle cytuje Carstena Schneidera, ministra środowiska w rządzie Friedricha Merza, który zmiany klimatu nazwał „największym wyzwaniem społecznym XXI w.” – dodając, że nieakceptowalny jest fakt, iż 1 proc. najbogatszych mieszkańców planety emituje tyle samo gazów cieplarnianych, co dwie trzecie najbiedniejszych razem wziętych.
Czytaj też: