1252. dzień wojny. Trump grozi cłami, ale Putin się nie boi. USA już nie mogą pomóc Ukrainie zwyciężyć
Wczoraj na rosyjskim Forum Młodzieży minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że „Rosja samotnie walczy z całym Zachodem po raz pierwszy w całej historii”. Według Kremla Zachód na razie walczy rękoma Ukraińców, ale to niedługo może się zmienić. O tym, że Korea Północna, Iran i Chiny wspierają Rosję w nie mniejszym stopniu niż Zachód Ukrainę (a może i w większym, biorąc pod uwagę fakt, że wojska Kim Dzong Una bezpośrednio zaangażowały się w walki), Ławrow nie wspomniał. Kto by o wszystkim pamiętał? A przecież zacieśnianie sojuszu rosyjsko-chińsko-irańsko-północnokoreańskiego stanowi dla zachodnich państw zagrożenie, którego nie można ignorować. Suma potencjału militarnego i zbrojeniowo-przemysłowego tych państw stanowi realną siłę, twardy orzech do zgryzienia nawet dla całego NATO. I właśnie przed tym ostrzegał amerykański dowódca sił NATO gen. Alexus G. Grynkewich.
Na granicy rosyjsko-ukraińskiej, w miejscu, gdzie stykają się ze sobą ukraiński obwód sumski i rosyjski obwód kurski, Ukraińcy radzą sobie całkiem dobrze. Rosjanom nie tylko nie udaje się podejść pod Sumy na odległość mniejszą od donośności artylerii lufowej, ale w ostatnim okresie tracą nawet zdobyte w Ukrainie tereny. Niestety, nie wszędzie tak jest. Na styku obwodu charkowskiego w Ukrainie i obwodu biełgorodzkiego w Rosji sytuacja jest statyczna. Tutaj bój toczy się o możliwość ostrzeliwania Charkowa przez artylerię, ale mimo ataków z obu stron nie udaje się zmienić położenia linii frontu. Chwilowo opanowano sytuację także pod Kupiańskiem, rosyjskie wojska zostały tam zatrzymane, ale w bezpośredniej bliskości miasta.