Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

1295. dzień wojny w Ukrainie i pierwsze takie ostrzeżenie dla Polski. Posłali wabiki. To nie był przypadek

Cześniki, miejsce, gdzie spadł jeden z zestrzelonych rosyjskich dronów bojowych, które naruszyły przestrzeń powietrzna Polski. Okolice przeszukiwane są przez policje wojsko i OSP. Cześniki, miejsce, gdzie spadł jeden z zestrzelonych rosyjskich dronów bojowych, które naruszyły przestrzeń powietrzna Polski. Okolice przeszukiwane są przez policje wojsko i OSP. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
Omal nie napisaliśmy: „1295. dzień wojny w Ukrainie i 1. dzień wojny w Polsce”, ale na szczęście do tego jeszcze daleko. Choć ostrzeżenie jest poważne. Rosja na Ukrainie się nie zatrzyma, teraz już nie ma wątpliwości.

Oczywiście tematem dnia jest bardzo silny atak powietrzny na Ukrainę, którego skutki odczuliśmy w Polsce. Nad samą Ukrainą wykryto łącznie 458 środków napadu powietrznego, w tym 415 dronów rodziny Shahed, 42 pociski skrzydlate i jedną rakietę balistyczną Iskander. Obrońcy zestrzelili ok. 386 dronów i 27 pocisków.

Rosyjskie drony nad Polską

W polską przestrzeń powietrzną wleciały duże uderzeniowe bezpilotowce z rodziny Shahed, czyli Gerań 2 lub Gerbera. Pierwsze to drony szturmowe z relatywnie silnym ładunkiem bojowym: głowica ma masę 50 lub 70 kg (ok. 22 lub 30 kg materiału wybuchowego). Drugie są nieco mniejsze, bardzo tanie, nie noszą ładunku bojowego, mają uproszczony układ nawigacyjny. Można je wyprodukować w większej liczbie, więc służą do rozpraszania wysiłków obrony. W nalocie pojawia się ok. 500 obiektów, a połowa to wabiki w cenie 300–350 dronów bojowych. „Wystawia” się Gerbery na strzał i przepuszcza groźne aparaty z głowicą, a zarazem drenuje przeciwnika z cennych środków przeciwlotniczych.

Dodajmy, że dron dronowi nierówny. W tym wypadku mówimy o aparacie ważącym 220 kg lub więcej (dron bojowy) albo ok. 125 kg (Gerbera), napędzanym silnikiem tłokowym o mocy 50 KM (dron bojowy) lub 30–35 KM (wabik).

Reklama