Trump wyciąga grubą pałkę. Wenezuela już jest w zasięgu grupy USS Gerald Ford. Czy padnie rozkaz?
Trump wyciąga grubą pałkę. Wenezuela w zasięgu grupy uderzeniowej USS Ford. Czy padnie rozkaz?
USS Gerald Ford wraz ze swoją powietrzno-morską grupą uderzeniową właśnie wszedł w rejon odpowiedzialności Dowództwa Południowego USA. Pokrywa ono obszar południowego Atlantyku, Ameryki Środkowej i Południowej wraz z karaibskimi archipelagami na południe od Florydy. Granica odpowiedzialności SOUTHCOM przebiega sporo na północ od równika, więc jego „południowość” jest mocno umowna, ale nie o detale geograficzne tu chodzi.
To, co Donald Trump może szykować Wenezueli, wykonać będą musieli, gdy padnie taki rozkaz, generałowie i admirałowie z Doral na Florydzie wraz ze swoimi oficerami i żołnierzami.
Czytaj także: W tył zwrot! USA zaczynają wycofywać część wojsk z Europy. Najpierw Rumunia. Co z Polską?
W przeddzień egzekucji?
W amerykańskim systemie dowodzenia najważniejsze są właśnie dowództwa obszarowe, które w razie decyzji prezydenta o operacji zbrojnej „dostają” od poszczególnych sił i od dowództw funkcjonalnych niezbędne zasoby bojowe i wsparcia: okręty, samoloty, bataliony czy brygady wojsk lądowych, rozpoznanie satelitarne, transport powietrzny i morski, zaopatrzenie.
Najnowsza wojna Ameryki de facto trwa na akwenie karaibskim i nazywana jest dla niepoznaki operacją kontrkartelową, skierowaną wobec przeciwnika asymetrycznego i niepaństwowego, który w dodatku poza próbą ukrycia się ma niemal zerowe szanse obrony. Ale narracja Waszyngtonu i Pentagonu nie wyklucza uderzenia wprost na rzekomo wspierającą kartele Wenezuelę i znienawidzony przez Trumpa lewicujący rząd Nicolasa Maduro. Grupa uderzeniowa USS Gerald Ford to w amerykańskiej tradycji dyplomacji wojskowej gruba pałka.