Jurij Uszakow rozmawia z Kiriłłem Dmitrijewem. I melduje: „Wysłałem tam wszystko” („tam”, czyli do Waszyngtonu). Ale ma wątpliwości. Pyta, czy to na pewno był dobry pomysł, aby przekazywać tak maksymalistyczne oczekiwania. Dmitrijew takich rozterek nie ma. Proponuje sporządzenie „naszego stanowiska”, obiecuje udostępnić je Amerykanom jako „nieoficjalne” i dodaje: „Nie sądzę, żeby przyjęli dokładnie naszą wersję, ale jest szansa, że ta ich będzie zbliżona”.
To relacja z rozmowy ujawnionej w niejasnych okolicznościach przez agencję Bloomberg 25 listopada. Uszakow był dotychczas najważniejszym doradcą Władimira Putina w sprawach zagranicznych. A Dmitrijew… No cóż, niektórzy eksperci od Rosji, m.in. Aleksandr Gabujew, uważają, że zastąpił już nie tylko samego Uszakowa, ale też odsuniętego ostatnio na boczny tor szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa i w praktyce kieruje dziś rosyjską polityką zagraniczną, a szczególnie tą wobec Stanów Zjednoczonych.
Ujawniona rozmowa dotyczyła kontrowersyjnego planu w sprawie zakończenia działań wojennych w Ukrainie, przedstawionego Kijowowi przez Amerykanów 20 listopada. I tego samego dnia „wyciekniętego” do mediów przez Dmitrijewa, co przypadkowo przyznał Steve Witkoff, naczelny negocjator Donalda Trumpa. Plan ten w pierwotnej wersji był niemal kopią tego, co Rosjanie wysłali do Waszyngtonu. Nadzieje Dmitrijewa okazały się zbyt skromne. Amerykanie nie przedstawili planu zbliżonego do tego, co dostali od Rosjan – oni go w zasadzie tylko przetłumaczyli, co sugerują niezgrabne konstrukcje strony biernej w wersji angielskiej, przywołujące formy znane z języka rosyjskiego.
Czytaj też: