Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Musi się dziać

Rys. Mirosław Gryń Rys. Mirosław Gryń
Schamienie polskiej polityki, jej konfrontacyjny język mają swoją głębszą przyczynę. Jest nią pojmowanie życia publicznego jako pola obowiązkowego konfliktu. Janusz Palikot to konsekwencja, a nie przyczyna.

Ci, którzy poszukują porozumienia, zwracają uwagę na niuanse i komplikacje w obrazie spraw, wychodzą w najlepszym razie na naiwnych i niezorientowanych, w najgorszym – na zdrajców. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wydarzenia. Sprawa dostaw gazu w wersji PiS zyskała status wojny, w której koniecznie trzeba było się jednoznacznie i od razu – jeszcze przed jej zbadaniem – opowiedzieć po stronie Ukrainy. Spokojna analiza konfliktu, z której także mogłoby wynikać, że winna jest Rosja, rzeczowa dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym kraju są niemożliwe. Gaz jest ideologiczny, a zajęcie jakiegokolwiek stanowiska w tej kwestii wpisuje się od razu w konflikt ideowy, w walkę III RP z IV i ma być nie poznawaniem faktów, ale dawaniem świadectwa.

Wojna trwa w telewizji, gdzie trzeba się opowiedzieć albo za starym, albo za nowym prezesem, a jeśli ktoś się nie opowiada, to wiadomo, że przyłącza się do zawłaszczania publicznych mediów przez Platformę. Wojna, jak donosi jedna z gazet, trwa też w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie jedni sędziowie są patriotycznie nastawieni do prawa, a inni bronią PRL. Jeśli sami sędziowie tłumaczą, że wspólne ucieranie się stanowiska Trybunału, wzajemne przekonywanie się i odrębne stanowiska w kontrowersyjnych sprawach są normalną procedurą, to takie wyjaśnienia są odrzucane – w Trybunale też ma trwać walka dobra ze złem, tam także istnieje ideologiczny front. Weto przy ustawie o pomostówkach i cała wrzawa wokół niego były naturalnie także pryncypialnym starciem wartości, gdzie po jednej stronie stali genetyczni solidarnościowi patrioci, a po drugiej, w najlepszym razie, bezduszni liberalni technokraci.

Dyskusje o wprowadzeniu waluty euro w Polsce daleko wykroczyły poza ekonomiczną ocenę tego procesu, weszły na pole narodowej suwerenności i tożsamości, gdzie znowu po jednej stronie są patrioci, a po drugiej.

Reklama