Jeśli chcesz, aby brudna kampania i otaczająca ją farsa stała się codziennością, głosuj na p. Dudę. Ale zastanów się, czy chcesz.
Gdyby nie pandemia, szykowałabym się właśnie na jubileuszową, 20. paradę równości, która za tydzień miała przejść ulicami Warszawy. Niestety paradę, jak wiele innych imprez masowych, odwołano, a jej miejsce zajęło całkiem inne widowisko: Narodowy Festiwal Homofobii pod patronatem PiS.
Andrzej Duda chce być jak Richard Nixon? Jego sztab szuka „milczącej większości”, tak jak prezydent USA sprzed pół wieku. Pytanie, czy wyborcy zrozumieją wiraż kampanii prezydenta.
Wystarczy nazwać kogoś ideologią. Wówczas można już swobodnie mu wymyślać. Wyprosić go z własnego domu, w którym bez niego wszystkim byłoby milej.
Jeśli Duda podkreśla swój katolicyzm, to dziennikarze mogą badać jego konwersacje z Ruchadełkiem Leśnym. Jeśli Rafał Trzaskowski nie obnosi się z religijnością, to wara TVP od tego, czy jego dzieci poszły do komunii.
Jesteśmy silni razem, a będziemy jeszcze silniejsi, bo wojsk USA w Polsce ma być więcej – brzmi oficjalny przekaz władz PiS. Przecieki z Białego Domu temu przeczą.
Deklaracja ideowa Dudy zasługuje na miano Konstytucji dla Rodziny Polskiej i będzie stanowić – w razie jego wygranej – moralny fundament życia publicznego w naszej ojczyźnie.
Co jest w tym liście najciekawsze, to zachwiane proporcje: praktycznie nie ma tu nic o Andrzeju Dudzie. Ot, jeden umiarkowanie entuzjastyczny akapit.
Pałacowe życie państwa Dudów.
Wydawanie środków przeznaczonych na ratowanie gospodarki na kampanię wkurza i dzieli Polaków. Rząd chce zwiększyć szanse Dudy, ale też przykryć własne błędy i zaniedbania.