Pan Woś, gwiazdor Solidarnej Polski, ostatnio mówił o „płeci”. W internecie dociekano, co to owa płecia, a według jednej z ciekawszych sugestii – to żona kmiecia. Nie należy jednak sprawy trywializować, bo p. Woś ma na uwadze znacznie poważniejszą materię, mianowicie zapobieganie związkom jednopłeciowym i uznawanie tylko dwupłeciowych. I z tego bardzo wzniosłego punktu widzenia stanowczo protestuje, jak wielu innych polityków dobrej zmiany, przeciw konwencji stambulskiej (dalej KS): „to niestety, mówiąc brzydko, ideologiczny bełkot”. Fakt, jeśli wstawi się jego pomysł ze słowem „płecia” do tekstu KS, wyjdzie nie tyle brzydko, ile śmiesznie.
Nie trzeba zresztą naśladować językowej inwencji p. Wosia, aby znaleźć komizm w enuncjacjach jego ideowych kolegów, np. p. Wójcika, wiceministra sprawiedliwości, twierdzącego, że w KS „jest mowa o trzeciej płci”. Sprawa jest jednak poważna i tak należy traktować niniejszy felieton.
Czytaj też: Polska w klubie wrogów konwencji stambulskiej. Co na to Unia?
Co PiS widzi w konwencji stambulskiej
Powtórzę teraz wypowiedź p. Romanowskiego, też wiceministra sprawiedliwości z ramienia Solidarnej Polski, który opowiada, że KS „mówi o religii jako przyczynie przemocy wobec kobiet. Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez PO i PSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe”.