Drugiego dnia strajku szefowa robi nam awanturę, ponieważ bez jej zgody zagnaliśmy do pracy panią sekretarkę. Komitet strajkowy nie ma prawa korzystać z pracy osób, które nie strajkują.
Rząd robi, co może, by obrzydzić nauczycieli. Jeśli mu się uda, zrzuci na „belfrów – egoistów” odpowiedzialność za skutki nieudanej reformy systemu oświaty.
Biorąc pod uwagę to, co Anna Zalewska zgotowała dzieciakom w ramach szaleństwa nazywanego „reformą”, niedogodności egzaminów ze strajkiem w tle dzieciaki mogą nie zauważyć.
W opublikowanym liście otwartym do premiera nauczyciele pytają, czy nie podejmując rozmów ze związkowcami, chce on wykorzystać ich strajk do przerzucenia na nich odpowiedzialności za skutki deformy edukacji.
Polskimi dziećmi w szkołach zajmują się ludzie zmęczeni, wystraszeni i rozczarowani. Ale w nauczycielkach i nauczycielach właśnie zaczął się budzić gniew.
Najmniej zarabiają w szkolnej rzeczywistości stażyści z licencjatem – 2230 zł brutto. Krezusami są nauczyciele dyplomowani. Mogą liczyć na 3483 zł. Dla porównania: średnia pensja w ubiegłym roku wyniosła 4585 zł brutto.
Wiele osób zastanawia się, czy Zieliński nadaje się na to stanowisko, chociaż ja uważam, że przede wszystkim trzeba spytać, czy to stanowisko nadaje się na Zielińskiego?
Już w pierwszych dniach września widać, że wprowadzana na siłę reforma szkolna razi brakiem rozsądku, szacunku dla dzieci i rodziców. Oraz niegospodarnością, która szczególnie odbije się na samorządach.
Z nowej podstawy programowej do języka polskiego dla szkół ponadgimnazjalnych zniknęli Schulz, Iwaszkiewicz, Conrad, Bułhakow oraz Nałkowska.
Rano Czesław Miłosz znika ze spisu licealnych lektur, aby po południu znów się na niej znaleźć. Przypadek? MEN mówi o pomyłce, jednak nie byłaby to pierwsza odsłona problemu prawicy z polskim noblistą.