Nie udało się. Szwecja zaskoczyła drużynę Paulo Sousy i odesłała Polaków do domu mimo dwóch goli Roberta Lewandowskiego.
Upominając Manuela Neuera za tęczową opaskę kapitańską i zakazując władzom Monachium podświetlenia stadionu w tych samych barwach, UEFA udaje, że sport i politykę można chirurgicznie wręcz rozdzielić.
Minimalizm oczekiwań wobec polskiej reprezentacji na mistrzostwach Europy ma dla piłkarzy dobre strony. Wystarczy, że biegają, a już zbierają pochwały.
Rosja mierzy się z trzecią falą pandemii koronawirusa. Centrum zakażeń to Moskwa, która właśnie zanotowała rekordowy przyrost nowych zachorowań. Władze wprowadzają ostre restrykcje i zastanawiają się: kto jest temu winien?
Euro 2020. Realnie tylko 3 pkt. ze Szwecją zapewnią nam awans do jednej ósmej finału. Pojawiły się spekulacje, że Szwedzi, pewni już wyjścia z grupy, mogą podejść ulgowo do tej potyczki. Moim zdaniem to wykluczone.
Paulo Sousa świetnie ustawił drużynę. Polacy zagrali, jak obiecali, i zremisowali z Hiszpanią 1:1. Ciągle mamy szanse na wyjście z grupy. Gol Roberta Lewandowskiego przedłuża nadzieje.
Było po prostu słabo. Sparingi z Rosją i Islandią nie były ściemnianiem, to jest poziom naszej reprezentacji. I w ten sposób wróciliśmy do nieszczęsnej triady. Mecz otwarcia za nami, teraz gra o wszystko z Hiszpanami.
Polska reprezentacja w fatalnym stylu przegrała w Petersburgu ze Słowakami 1:2. Szanse na wyjście z grupy znacznie się zmniejszyły.
Przed piłkarskimi mistrzostwami Europy przeważa opinia, że na turnieju nie odegramy większej roli. Jest supergwiazdor Lewandowski i reszta. Trochę za mało na mocną drużynę.
Christian Eriksen, gwiazdor piłkarskiej reprezentacji Danii, na oczach milionów kibiców nagle stracił przytomność i padł na murawę. Życie uratował mu najpewniej defibrylator.