W 1987 r. stojąca na krawędzi bankructwa japońska firma Square zatytułowała wydaną przez siebie grę komputerową „Final Fantasy”, bo wszystko wskazywało, że będzie to jej ostatnie dzieło. W 2001 r. dziesiąta część „Final Fantasy” bije rekordy sprzedaży, zaś na ekrany kin na świecie wszedł przełomowy film animowany pod tym samym tytułem.
Choć od śmierci wybitnego amerykańskiego pisarza science fiction Philipa K. Dicka minęło 18 lat, jego książki niezmiennie cieszą się w Polsce wielką popularnością. „Czas poza czasem”, „Oko Sybilli”, „Człowiek o jednakowych zębach” – te tytuły ukazały się u nas w tym roku. Dick korzystając z surrealistycznych, paranaukowych rekwizytów opisywał społeczeństwo amerykańskie i jego stosunek do niepojętej siły zwanej Bogiem. Wielu internautów, zainspirowanych jego twórczością, wierzy, że Bóg XXI wieku objawia się właśnie za pośrednictwem cybernetycznej sieci.
[nie zaszkodzi przeczytać]
Jak świat miał być urządzony w 2000 roku? Z jakim bagażem doświadczeń i wiedzy człowiek miał wejść w XXI wiek? Kto miał być panem, kto niewolnikiem? Jak na-szą przyszłość na przełomie tysiącleci projektowała literatura science fiction?
Kiedy spotka się ze sobą dwóch miłośników fantastyki, nie dzieje się jeszcze nic szczególnego. Gdy spotka się ośmiu, może być z tego niezła impreza. Ale jeśli w różnych miejscach regularnie spotyka się ze sobą kilka tysięcy fanów, znaczy to, że istnieje fandom. W Ameryce fandom powstał w latach 30., kiedy okazało się, że do zdynamizowania sprzedaży literatury fantastycznej wystarczy zrzeszyć jej sympatyków i dać im poczucie przynależności do grona Wtajemniczonych. Polski fandom tworzył się w epoce późnego Gierka, między innymi jako lekarstwo na samotność i poczucie ideowego skoszarowania. Potem przeprowadził całe pokolenie fantastów przez smutek stanu wojennego. Dzisiaj nadal ma się dobrze i niedawno spotkał się w krzyżackim zamku w Nidzicy na Piątym Festiwalu Fantastyki.