W końcu września 1939 r. zaczęli napływać do Francji polscy żołnierze internowani w Rumunii i na Węgrzech. Uznano konieczność zorganizowania rejestracji przybywających, a przy tej okazji zbierania od nich „faktów, uwag i spostrzeżeń dotyczących przygotowań i działań wojennych”. Tak powstała komisja śledcza badająca przyczyny klęski. Pracowała ona 5 lat.
Nie kończą się spory wokół tego, czy w Bydgoszczy 3 i 4 września 1939 r. niemieccy dywersanci zaatakowali wycofujące się polskie wojsko, czy też przeciwnie – doszło do masakry niewinnej ludności niemieckiej. W stanowiskach historyków w obu krajach zdarzają się zaskakujące zmiany.
Cicho dziś wokół Układu Poczdamskiego, dla Europy – a w każdym razie dla Niemców i Polaków – najważniejszego chyba dokumentu w XX w.
Ameryka przeczytała opis skutków zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę dopiero w rok po fakcie. Dla Japończyków to symbol narodowego męczeństwa. Wolą jednak nie rozpamiętywać, jaka droga zaprowadziła Japonię ku tragedii.
Pięć lat pracy polskich i brytyjskich historyków ze wspólnej komisji, która badała współpracę wywiadów obydwu krajów w czasie II wojny światowej oraz tuż przed nią i nieco po niej, przyniosło owoc w postaci I tomu wielkiego Raportu, którego oficjalne ogłoszenie przez ministrów spraw zagranicznych Jacka Straw i Daniela Rotfelda odbyło się w Londynie.
Wśród licznych oświadczeń, wydanych przez stronę rosyjską z okazji 60 rocznicy zwycięstwa nad III Rzeszą, znalazło się i takie, które zapewniało o dobrowolnym przystąpieniu państw bałtyckich do ZSRR w 1940 r. Jak to było naprawdę?
Defilada, mowy, wielki pokaz ogni sztucznych – okrągłą rocznicę zwycięstwa nad Hitlerem świętowano w Moskwie, jak przystało na mocarstwo światowe, a nie regionalną potęgę uwikłaną w konflikt w Czeczenii, spory z dawnymi republikami ZSRR i z sąsiadami.
Jest jednym z najczęściej goszczących w polskich mediach prawników. Wypowiada się o sposobach uzyskania od Niemców reparacji wojennych. Pisze ekspertyzy dla Sejmu i występuje jako pełnomocnik córki więźnia Auschwitz, która domaga się od RFN zadośćuczynienia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Stefan Hambura to prawnik niemiecki.
Jałta, Katyń, Powstanie Warszawskie, rok 1939, rok 1945 – w sześćdziesiątą rocznicę zakończenia wojny mamy z Rosją wielki polityczny spór o historię. Rzecz nie tylko w – niejako naturalnym – odmiennym spojrzeniu Moskwy i Warszawy na przeszłość. Wspólny dialog zasadniczo utrudnia fakt, iż mimo ogromnej pracy podjętej przez rosyjską historiozofię jeszcze od czasów pierestrojki, wiele propagandowych dogmatów, półprawd i jawnych przeinaczeń cechuje zadziwiająca trwałość. Dowodem tego są rosyjskie podręczniki szkolne.