Do inwazji wciąż nie dochodzi, co przyjmowane jest z nadzieją, że kryzys uda się rozwiązać pokojowo. Chociaż mogą to być tylko pobożne życzenia i nawet dyplomatyczny finał okaże się porażką Zachodu.
Przez rok, który upłynął od inauguracji jego rządów, prezydentowi Joe Bidenowi nie udało się osiągnąć większości celów, jakie sobie stawiał i których realizację zapowiadał.
Po długim tajemniczym milczeniu Joe Biden zabrał głos na temat agresywnej postawy Rosji wobec Ukrainy i stale rosnącej koncentracji wojsk wokół jej granic. Jego stanowisko jest zdumiewające i bardzo niebezpieczne.
Rosyjskie żądania rozgraniczenia stref wpływów odbiły się od ściany NATO. Rozjuszona Moskwa daje Zachodowi tydzień i zapowiada kroki „techniczne i wojskowe”, mające skłonić sojusz do ustępstw. Gdzie i jak może uderzyć?
Po tygodniu rozmów USA i NATO z Rosją, które nie przyniosły zbliżenia, w Ameryce narasta przekonanie, że Putin zdecyduje się na jakąś formę inwazji Ukrainy. Nasilają się wezwania do Bidena, aby użył dobitniejszych środków odstraszania, zanim będzie za późno.
Z jednej strony Rosja grozi nam inwazją na Ukrainę, z drugiej – żąda odtworzenia jej strefy wpływów sprzed ćwierć wieku. Jak na to powinien odpowiedzieć Zachód? Rozmowa z Michałem Baranowskim z GMF.
Rozmowy czołowych dyplomatów USA i Rosji w Genewie, mające rozładować napięcie wywołane zgromadzeniem rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą, niczego nie rozwiązały. Ale ciąg dalszy nastąpi.
Dyplomaci z Ameryki, Rosji i Europy rozpoczynają serię rozmów, jakich nie było od ćwierć wieku. Mogą przynieść rzeczywistość, w której poczujemy się mniej komfortowo.
Ameryka Bidena kreśli kompromis z Rosją Putina. Może być mniej wojsk i ćwiczeń w Europie – donosi NBC News. Czy to realne? Spokojnie, to tylko artykuł. Może nie warto na razie strzępić języków i ogłaszać końca NATO.
Joe Biden w wystąpieniu 6 stycznia mówił o zagrożeniu demokracji w USA i oświadczył, że nie można dopuścić do powtórki tamtych wydarzeń w stolicy. Innymi słowy: do tego, by ktokolwiek próbował siłą zmienić wynik wyborów.