Życiowy szczyt Kamil Durczok zdobył szybko, ale bez przygotowania. Powrót do bazy okazał się śmiertelnie niebezpieczny.
Dopadła i jego piękna pani, która czekała na końcu drogi, podobnie jak Joe Gideona*. Wszyscy na chwilę zastygliśmy w zadziwieniu – Kamil? No nie, niemożliwe. A jednak.
Kamil Durczok zmarł we wtorek nad ranem w szpitalu, był reanimowany. Informację podał Presserwis.
Kiedy jest źle, rusza na Śląsk, do domu, do rodziców, po spokój. To tam kieruje się swoim BMW, mknie autostradą, mając 2,6 promila alkoholu we krwi.
Kamil Durczok, dotychczas prezenter TVP, wkrótce szef „Faktów” TVN