Afer z cenzurą w galeriach mieliśmy w III RP paradoksalnie więcej niż w czasach PRL. Ostatni rozdział w historii dokuczania artystom dopisał dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
Projekt artystyczny – ten termin chyba najlepiej charakteryzuje prace realizowane przez Katarzynę Kozyrę, laureatkę Paszportu POLITYKI z 1997 r.
Polsko-brytyjska konfrontacja w warszawskim CSW. Zderzono tu ze sobą dwie wielkie formacje artystyczne lat 90. Wypadamy w tym zestawieniu całkiem nieźle.
Tytuł wystawy niemal szyderczo podkreśla częste wyalienowanie dzisiejszych twórców i towarzyszące ich pracy poczucie, że nawet jeśli mają coś ważnego do przekazania, to zainteresowanych tym jest niewielu.
Kończy się XX wiek, a wraz z nim odchodzi bezpowrotnie w mrok przeszłości sztuka malarstwa, rzeźby, grafiki. Czas więc spalić blejtramy, połamać pędzle, wyrzucić dłuta i rylce... Nie, to nie jest początek awangardowego manifestu artystycznego. To tylko wniosek, do jakiego dojść można zwiedzając słynną Międzynarodową Wystawę Sztuki - Biennale w Wenecji, otwartą uroczyście 12 czerwca.
Poznańska firma Art Marketing Syndicate (AMS) zawiesiła w ośmiu największych miastach Polski, na blisko czterystu wielkich ulicznych billboardach, plakat przedstawiający fragment pracy Katarzyny Kozyry "Więzy krwi". Dwa dni później ta sama firma ponaklejała na plakaty błękitne paski papieru. "Zdecydowaliśmy się na to, by nie obrażać uczuć kogokolwiek" - napisano w uzasadnieniu.